101

Odp: Party vs rodzina

A ja powiem tak. Byłem z synem. Ma 10 lat. Cały czas sobie grał i tu i tam. Zresetował się. Jak był Devils Show, to chciał zobaczyć, ale powiedziałem, że to dla dorosłych i nie nalegał, tylko sobie dalej grał. Nauczył się, że jest kulturalnie, tylko niektórzy używają więcej pospolitych słów na k, ch, p. Słuchał i oglądał konkursy. Nie było z nim żadnych problemów. Nauczył się, że spanie za głośnikiem powoduje rozstrój psychiki.

A żonę mam mądrą, bo powiedziała, że raczej nie pojedzie z resztą dzieciaków, i nie pojechała.

Reasumując. Mówiąc "bachor" mówi się o nieodpowiedzalności i nieudolności wychowawczej rodzica "bachora". Nie jest powszechne zabieranie dzieci czy rodzin na party, więc ludzie zabierający mają jakieś tam rozterki z tym związane; pisząc o ich dzieciach "bachory", mogą się poczuć dotknięci lub obrażeni, a na pewno ich rozterki będą większe. Dla ustalenia uwagi, na party było dwóch chłopców, mój i jeszcze jeden  12-13latek. Więc pisanie o bachorach dotyczy raczej mnie w tym przypadku :D

Natomiast dawno wyleczyłem się z reagowania na krytykę, więc nie ma sprawy.

XTD, szanuję Ciebie jako muzyka, ale mówiąc ostre słowa w kierunku osób musiałeś liczyć się z ostrym sprzeciwem. I tak się stało - sprzeciw był.

Nie zawsze w najwyższym wydaniu.

Forum to czyta naprawdę wiele osób o wysokiej kulturze, którzy wiedzą dokładnie, co można a czego nie na Party. Jeśli zabierają rodziny, to na chwilę te rodziny wpadają, wychodzą. Naliczyłem może tak z 5 rodzin. Możesz im zaufać, nadal nie będą sprawiały kłopotów.

Mógłbyś też założyć, że żadna z osób, które nie radzą sobie z panowaniem nad sobą (w wyniku różnych przeszkadzaczy) nie wezmą rodzin, bo to oczywiste, nie będą chciały, aby ich rodziny ich oglądały w stanie słabości.

Mógłbyś również założyć, że na Party nie przyjeżdżają ludzie, którzy poza alkolibacjami nie mają nic do zaproponowania. Każdy ma. Każdy jest wartościowym człowiekiem.

Mógłbyś jeszcze wiele rzeczy założyć, np, że ludzie potrafią myśleć sami za siebie.

Ale nie założyłeś.

Stąd ten tasiemcowy wątek (i inne również).

Ostatnio edytowany przez qbahusak (2014-12-19 18:16:43)

102

Odp: Party vs rodzina

Jakubie Husaku - Twoje nazwisko jest mi znane od lat i szanuję, że ktoś tyle lat potrafi zajmować się komputerami i komputerową muzyką.

Odnośnie Twojego postu - nikt nikomu nie zabrania przyjechać z rodziną. Te osoby, które przyjeżdżają z rodzinami często również nie biorą pod uwagę wielu rzeczy - ot, chociażby Yerzmyey w pierwszym poście dał przykład (cytat: "już ze dwa lata temu jakiś kretyn narzekał, że zrobiłem na compo grę, której nie mógł pokazać synowi. Żałosne."). Jak widać Ty potrafisz przewidywać pewne rzeczy, wiesz co jest dla twojego dziecka dobre a co złe (lub ewentualnie nie jesteś przewrażliwionym rodzicem). Jednak wielu innych rodziców, co było zresztą opisywane nawet w prasowych felietonach, wprowadza wręcz dziecięcą dyktaturę - wszystko musi być dostosowywane pod dzieci, pod rodziny itd. A nie wszystko do dzieci pasuje. I cieszy mnie, że ktoś rozumie, że party nie powinno być dososowywane pod dzieci tylko na odwrót. A co do słowa "bachor" - wybacz, to kwestia podejścia, nie każdy musi lubić dzieci czy też je wielbić. Poza tym jeżeli myślę o przedszkolu gdzie biegają i hałasują dzieci, to myślę o dzieciach. Właściwy mały człowiek we właściwym miejscu. Gdyby podczas alkoholowej imprezy w pubie kręciły mi się jakieś irytujące (w danym miejscu) dzieci pod nogami - mówiłbym o kręcących się, irytujących bachorach. Bachor to bachor - jedni kochają dzieci, uwielbiają je, nazywają "pociechami", "szkrabami", "dzieciątkami", gaworzą mówiąc do nich i ustawiają wszystkich innych oraz całe swoje życie pod dzieci. Inni potrafią (co zresztą we wcześniejszych latach było normą) ustawić odpowiednio dzieci "pod siebie", żeby potrafiły zająć się sobą, nie przeszkadzały dorosłym i nie uczestniczyły w dorosłych spotkaniach. Trzeba wziąć pod uwagę nie tylko dobro dziecka na party ale też dobro innych uczestników. Namawiając wszystkich do przyjazdu z dziećmi trzeba się też liczyć, że gdy z wyjątku zrobi się regułę - z party zrobi się zbiegowisko dzieci (inaczej zachowuje się jeden przyprowadzony 10-latek, inaczej całe ich stado). Party to nie przedszkole ani nawet wystawa edukacyjna. Warto, żebyś też założył parę rzeczy - np. to, że nie każdy musi podzielać Twój pogląd dotyczący dzieci, że ja mam prawo nazywać bachory jak chcę (i nikogo nie obrażać, bo nie mówię o nikim konkretnym) i że naprawdę żadna z moich wypowiedzi nie dotyczyła Ciebie ani Twojego dziecka osobiście, wbrew temu co napisałeś.

Pozdr.

Ostatnio edytowany przez XTD (2014-12-19 18:32:40)

103

Odp: Party vs rodzina

Dracon napisał/a:

...jak duża to strata? Że nie będzie wlewanej do gardła "sikorówki"? ;)

Powiedziała osoba, która chyba w życiu nie piła sikorówki. Co więcej, jak byś jeździł - wiedziałbyś, że od lat jej nie przywożę, bo ponoć "była za mocna". Poza tym - nikomu na siłę do gardła nie wlewałem, więc nie wiem, do czego pijesz, nieaktywny od lat grafiku?

Sikor umarł...

104

Odp: Party vs rodzina

XTD napisał/a:

żadna z moich wypowiedzi nie dotyczyła Ciebie ani Twojego dziecka osobiście, wbrew temu co napisałeś.

Nie mam co do tego wątpliwości, naprawdę :)

Chciałem tylko pokazać, że łatwo można kogoś w ten sposób nieświadomie i niechcący urazić czy dotknąć.

Reasumując - również jestem przeciw _zjazdom_ rodzinnym, chyba, że to Głuchołazy czy Fortyfication, gdzie jest z dzieciarami co robić.
Jednak również jestem pewien, że jeśli by ktoś powiedział "Robię Atari/C64/Amiga/ZXSpectrun/Amstrad/Party rodzinne, przyjeżdżajcie, party trwa 3 dni, będą kompoty itp itd" to rodzin jako takich będzie kilka i będą się dziwnie czuły, że co one tu robią i że lepiej jakby zostały w domu.
To się po prostu nie zgrywa i  wszyscy jak tego nie wiedzą to podskórnie czują.

Jednak tu nie ma co być przeciw czy za. Jeśli nawet taki zlot/party się odbędzie, to co najwyżej raz, bo wiadomo, że to będzie porażka (nie wiem skąd wiadomo, tak czuję). Samo się wyklaruje, niezależnie od naszych opinii. A epizody o jakich pisze Yerz, będą zawsze, ale mam nadzieję jako pojedyncze przypadki.

Harleyowcy też na zloty nie biorą rodzin, chyba, że rodzina też jest harleyowcami.

Ostatnio edytowany przez qbahusak (2014-12-19 21:21:12)

105

Odp: Party vs rodzina

W sumie bez sensu dyskusja, bo koniec końców okazało się, że:
- generalnie zgadzamy się, że zloty słabo się krzyżują z rodzinami/dziećmi,
- do tej pory jeśli ktoś jednak brał rodziny/dzieci na zlot, to zazwyczaj obywało się bez konfliktów i strat, czyli robili to ludzie roztropni, wiedzący na co się porywają,
- nikt nikomu niczego nie narzuca ale też nie zabrania,

Czyli jest OK.
Wróćmy do tematu jeśli ta sytuacja się zmieni :)

106

Odp: Party vs rodzina

Panowie, a może by tak wprowadzić godziny odwiedzin na party place? ;-)

XTD: Album z drzewami mnie rozwalił :))) Świetny pomysł!

107

Odp: Party vs rodzina

Alex, czyli coś jak w szpitalu bądź tego typu ośrodkach?

108

Odp: Party vs rodzina

alex napisał/a:

Panowie, a może by tak wprowadzić godziny odwiedzin na party place? ;-)

Na niemieckich party sa wyznaczone godziny w ktorych na party pojawia sie delegacja z urzedu miasta ciekawa co to sie u nich odbywa w miescie. Na ten czas party place zostaje tylko lekko ogarniete ze smieci, ale nikt nie chowa alkoholu i skandynawowie z nieformalnej grupy PANTS OFF wcale nie sa proszeni o zalozenie spodni :)

109

Odp: Party vs rodzina

Myślę, że gdyby u nas, oprócz alkoholu, dodatkowo pojawili się skandynawowie z "Pants Off", to by już w ogóle odpadł problem dzieci na party. :)

110

Odp: Party vs rodzina

Nie mowie juz o tanczeniu na golasa na stolikach, ale tak sie bawi Skandynawia :)

111

Odp: Party vs rodzina

sebaloz napisał/a:

Nie mowie juz o tanczeniu na golasa na stolikach, ale tak sie bawi Skandynawia :)

....ale kontynuując, nic nie stoi na przeszkodzie aby odwiedziła na ta królewna naznaczona komodorcem. Ona wykona ukłąd artystyczny bez problemu. No niestety na tym party dzieci już nie mogło by raczej być. Dzieciom te komputery powinny się kojarzyć raczej z Boulder Daschem a nie z wywalonymi balonami.

Ostatnio edytowany przez johny73 (2014-12-20 16:38:37)

112

Odp: Party vs rodzina

Jasiu a czy Tobie się czasem smycz nie obluzowała? :D

gep/lamers^dial

113

Odp: Party vs rodzina

johny73 napisał/a:

te komputery powinny się kojarzyć raczej z Boulder Daschem

Niestety scena zmierza w strone Burdel Dasz :)

114

Odp: Party vs rodzina

gepard napisał/a:

Jasiu a czy Tobie się czasem smycz nie obluzowała? :D

he he +1

@swinkamor12: Amiga tak zresztą jak ST jest 32 bitowa bo procesor jest 32 bitowy, int w C jest 32 bitowy, a to po ilu bitach się komunikuje z resztą jest nieistotne.

115

Odp: Party vs rodzina

Dla podtrzymania tematu. :)

Ciekawi mnie pewien fenomen. Otóz moje określenie "bachor" wywołało głosy sprzeciwu. I tak każdy rodzic czuje się w obowiązku wyraźnie zaznaczyć, że kto jak kto, ale jego dziecko jest wychowane porządnie i na pewno nie jest bachorem. Zwłaszcza, że sam ojciec również odebrał bardzo dobre wychowanie od swoich rodziców itd.

Ze świecą w Polsce by szukać osoby, która powiedziałaby, że jest źle wychowana, albo że źle wychowuje swoje dzieci. Co więcej - trudno by było znaleźć osoby, które chociażby nie są pewne czy dobrze wychowują swoje dziecko. Często ta pewność jest odwrotnie proporcjonalna do ilości przeczytanych książek na temat wychowania ale to przecież mało znaczący fakt.

Jak to jest, że zdając na prawo jazdy trzeba kuć przepisy i zdawać egzamin a płodząc dzieciaka i wychowując go wystarczy podejście na czuja lub "jakoś to będzie"? Jest to nieodgadnione. I zapewne świadczy o wielkiej odpowiedzialności.

Tak więc mamy w Polsce miliony świetnie wychowanych dzieci. Są one świetnie wychowane przez rodziców, którzy również odebrali wspaniałe wychowanie. Nic to, że dopiero od parunastu lat zaczęło świtać ludziom (w skali globalnej) w głowach, że się dzieci nie bije za karę i że są inne sposoby wychowawcze. Nic to, że ci świetnie wychowani ludzie jeszcze niedawno potrafili w zachodnich hotelach pakować sobie żarcie ze śniadania na cały dzień, bo tacy byli sprytni (i świetnie wychowani). Do tego stopnia nie było to zjawisko marginalne, że istniały hotele, w których jedynym tekstem po polsku była kartka "prosimy o nie robienie kanapek na wynos". Nic to, że owe świetne wychowanie nie przeszkadza w prowadzeniu niezbyt kulturalnych dyskusji a każde negatywne ogólne odniesienie do dzieci wywołuje białą gorączkę. "Lekko dotnij w stół a nożyce cię potną" - chciałoby się sparafrazować znane przysłowie. Jesteśmy super kulturalni i posiadamy świetnie wychowane dzieci. I nie ma tu żadnej sprzeczności jeżeli chodzi o postrzeganie naszego narodu w świecie. "Kulturalny jak Polak" to powiedzenie występujące zapewne w każdym języku na świecie. A tzw. "polish jokes" to przypadek - ot, po prostu wylosowali nasz kraj. Miało być "south african jokes" ale kostka w ostatnim momencie przeskoczyła. :)

Takie tam moje przemyślenia. Nieraz warto uderzyć w stół, bo nożyce tak cicho leżą i się nie odzywają. :P

Ostatnio edytowany przez XTD (2014-12-21 20:24:21)

116

Odp: Party vs rodzina

Jak pijesz do mnie - to nie trafiłeś :P

Sikor umarł...

117

Odp: Party vs rodzina

sebaloz napisał/a:
johny73 napisał/a:

te komputery powinny się kojarzyć raczej z Boulder Daschem

Niestety scena zmierza w strone Burdel Dasz :)

.... no patrząc na to zdjęcie jak piękna pani sięga do user portu.......lol

118

Odp: Party vs rodzina

ajcek napisał/a:
gepard napisał/a:

Jasiu a czy Tobie się czasem smycz nie obluzowała? :D

he he +1


..... wyrywam się jak jak mogę, kąsam smycz i kręcę się w kółko. Wiesz jak zwykle ............. :D

Ostatnio edytowany przez johny73 (2014-12-21 21:52:20)

119

Odp: Party vs rodzina

Tylko szyja trochę już boli od kolczatki (bynajmniej mnie...)

120

Odp: Party vs rodzina

@XTD - wrzuciłeś za dużo wątków do jednego wora. Spróbuję po kolei:

Po pierwsze oburzenie za "bachory", nie było na skutek obrony "czci i godności" własnego dziecka. Bo zakładam, że nie znasz żadnego lub prawie żadnego dziecka dyskutantów z forum. Po prostu jeśli ktoś używa tego określenia to sugeruje jego niechęć do dzieci (wszystkich), uprzedenia, lęki, czy diabli wiedzą co tam  - do wyboru, w każdym razie negatywne nastawienie. Twoje tłumaczenie, że jest to symetryczna reakcja na wszechobecne "słodkie maleństwa i dzieciątka" była bez sensu, bo to tak jakbym publicznie pisał na forum o Murzynach per "czarnuchy", twierdząc, że to symetryczna reakacja na poprawnych politycznie "afroamerykanow". Jedno określenie nikogo nie obraża, drugie jest pejoratywne. A wyjaśnienie, że wyrażenie "bachory" stosujesz słownikowo poprawnie, tylko do dzieci niegrzecznych, źle wychowanych i wkur...jących dorosłych, cofa nas do punktu wyjścia, bo czemu w ciemno zakładasz, że nasze dzieci (w sensie uczestników parties) takie są w swojej masie?
No ale Twój ostatni post wyjaśnia czemu: bo zdaje się uważasz, że statystycznie my wszyscy jako Polacy jesteśmy źle wychowani, więc nasze dzieci siłą rzeczy też? Bo niedaleko pada jabłko od jabłoni.

Dobra, skoro sprawę bachorów mamy już za sobą to idźmy dalej. Ciekawe jest to co piszesz o samozachwycie ludzi nad własnymi umiejętnościami wychowawczymi. Nie zwróciłem na to do tej pory uwagi, ale tak chyba faktycznie jest. Myślę, że to podobne zjawisko do tego co obseruję jeżdżąc z różnymi kierowcami autem: 99% kierówców (a już szczególnie mężczyzn) uważa, że są dobrymi lub bardzo dobrymi kierowcami. A jednocześnie oceniają, że większość kierowców jest kiepskich lub wręcz beznadziejnych.
Jeśli to podobny psychologicznie mechanizm, to ci sami ludzie, którzy mają się za świetnych rodziców, powinni uważać, że większość dzieci wokół jest źle wychowanych. I chyba faktycznie tak uważają statystycznie :)

A w końcu co do Twojego oburzenia na wychowanie Polaków jako nacji... Nie czuję się kompetentny do oceny, bo jestem za mało bywały w świecie. Ale mogę się odnieść do jednego przykładu, który podałeś, a może wytłumaczy Ci to również inne braki wychowania Polaków jakie obserwujesz.
Wychowanie to proces, który ma przygotować dziecko do skutecznego i pełnego sukcesów funkcjonowania, czyli do udanego, szczęśliwego życia w danym środowisku. Ten ostatni człon jest bardzo ważny. Nie ma wartości i zasad uniwersalnych. Inaczej wychowuje się dziecko we współczesnej Polsce, a inaczej w Korei Północnej. A jeszcze inaczej wychowywano w Trzeciej Rzeszy albo w starożytnym Rzymie. Zmieniał się kontekst. Bardzo niewielu ludzi ma tak silny własny kręgosłup moralny, że potrafi przekazać swoje wartości dziecku niezaleznie od kontekstu środowiska. Co więcej, ryzykując przy tym, że takie moralnie wychowane, ale nieprzystosowane do środowisko dziecko, źle skończy.
No i właśnie: ludzie, którzy w czasie śniadania wliczonego w cenę hotelu potrafią się najeść na cały dzień i jeszcze podpieprzyć sztućce, zostali świetnie wychowani! Tyle, że świetnie wychowani do życia w ustroju socjalizmu, jaki panował w Polsce przez 50 lat, a mentalnie jeszcze się do końca nie skończył. Ewentualnie to ich rodzice zostali tak wychowani, a potem siłą rzeczy część tego przekazali dzieciom. Oczywiście nie generalizuję, ale mówię o statystycznie zauważalnym procencie.

A co do "polish jokes" to wg mnie są objawem złego wychowania, ale wyłącznie ludzi, którzy je opowiadają, nie sądzisz?
Podobnie jak popularne w Polsce kawały "o Rumunach". Zostały wymyślone na podstawie stereotypów, jakie wyrobiliśmy sobie po kontakcie z promilową ilością Rumunów, których poznaliśmy i to z ich najgorszą częścią.

Ostatnio edytowany przez nosty (2014-12-21 22:26:24)

121

Odp: Party vs rodzina

@XTD: "(...)albo że źle wychowuje swoje dzieci" - Ja swojego dziecka nie wychowuję. To nie ma sensu. Świat zmierza ku zagładzie a pokolenie mojego dziecka będzie tym które zakończy panowanie zachodniej cywilizacji. Oni utopią świat w chaosie i mroku...
Więc po co się wysilać.

122

Odp: Party vs rodzina

Nosty, z wieloma rzeczami, o których piszesz, mogę się jak najbardziej zgodzić. Zdaję sobie sprawę, że wychowuje się według wzorców danego środowiska. Ale są też, wbrew temu co piszesz, wzorce, które można by uznać za uniwersalne - znani na świecie pedagodzy opracowują publikacje bynajmniej nie nazywające się "jak wychować dziecko na dobrego Polaka model socjalistyczny '85". :) Zwalanie winy na ustrój czy też okoliczności zewnętrzne tylko potwierdza nieoczytanie rodziców, którzy wychowują "na czuja". Podobnie jak polscy kierowcy, którzy wiedzą najlepiej jak się jeździ i są świetnymi kierowcami, chociaż większość z nich skończyła jedynie podstawowy kurs na prawo jazdy a swoją opinię opierają co najwyżej na braku uczestnictwa w wypadkach (w takim jednak razie najlepszymi kierowcami są osoby, które dopiero odebrały prawo jazdy i przejechały samodzielnie swój pierwszy kilometr).

Jak najbardziej mogę się zgodzić, że wychowując kogoś moralnie słusznie, może się stworzyć dziecko nieprzystosowane do życia w danym środowisku. Czy to jednak zawsze jest złe? Wychowanie uczciwego człowieka w dzielnicy bandytów, w środowisku patologicznym itd. bynajmniej nie przysporzy takiemu człowiekowi "szacunku na dzielni". Ale tak należy dziecko wychować, nie patrząc na gorsze wzorce tylko równając w górę - dostosowując do najlepszych. Pójście po linii najmniejszego oporu nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem.

Nie zgodzę się więc, że świetnie został wychowany ktoś, kto w socjaliźmie podpierniczał sztućce w hotelu. System mógł sprzyjać patologiom ale nadal były to patologie.

Co do "Afroamerykanów" kontra "czarnuchów" - obydwa określenia są dla mnie dziwne. Po pierwsze - czy człowieka o czarnej skórze mieszkającego całe życie w Europie i urodzonego w Europie, który w dodatku nigdy nie był w Ameryce, powinno się nazywać "Afroamerykaninem"? Bzdura kompletna. Oczywiście, że nie jest to "czarnuch" ale może być przecież "czarny". Podobnie jak "biały", jest to tylko określenie koloru skóry i zamiast wymyślać, podobnie jak w "Roku 1984", specjalną nowomowę propagandową, należałoby być może sprawić, żeby określenie "czarny" było tak samo neutralne jak "biały" i po prostu go używać. Jeżeli ktoś jest rasistą, to możesz go zmusić do używania innego określenia ale niewiele to zmieni w sposobie jego myślenia.

Jest też coś takiego jak stereotypy. Wiele osób uważa, że są one krzywdzące. Ale czy na pewno? Polacy to złodzieje - znany sterotyp, który jednak nie wziął się z powietrza. Na zmianę tego wizerunku musimy sobie sami zapracować a nie podnosić krzyk, że ktoś o nas tak myśli. Krasnoludki nie kradły Niemcom samochodów, prawda? Ani południowi Sudańczycy. :)

Jeżeli jednak ktoś uważa, że sterotypy są krzywdzące, proponuję pewien eksperyment - pójdziemy sobie przez miasto w jakiejś gorszej dzielnicy. Jak zobaczymy gości idących z kijami baseballowymi, to ja, kierując się moim stereotypowym myśleniem, przejdę na drugą stronę z góry zakładając, że to idą bandyci. Ale Ty możesz założyć, że to drużyna baseballowa idzie na stadion trenować. Możesz podejść i poprosić o autograf. :)

Tak, opowiadanie "polish jokes" jest objawem złego wychowania osób opowiadających. Nie zmienia to w żaden sposób tego, że te dowcipy nie biorą się z niczego. To kolejne zaklinanie rzeczywistości - zabrońmy innym opowiadać "polish jokes" zamiast zapracować sobie na lepszą opinię.

Mówienie o dzieciach per "bachory" absolutnie nie jest tym samym, co mówienie o czarnoskórych per "czarnuch". Bachor to bachor. Ktoś, kto wielbi dzieci, może się obruszyć. Ale, jak to się mówi, co innych cieszy i raduje, mnie niekoniecznie musi. Tak jak nie prowadzę krucjaty przeciwko "pociechom", tak nie życzę sobie krucjaty przeciwko "bachorom". I tyle.

Ostatnio edytowany przez XTD (2014-12-21 22:57:52)

123

Odp: Party vs rodzina

nosty napisał/a:

Zostały wymyślone na podstawie stereotypów, jakie wyrobiliśmy sobie po kontakcie z promilową ilością Rumunów, których poznaliśmy i to z ich najgorszą częścią

rumuni z polnocy, mieszancy z wegrami sa zupelnie inni, ci z siedniogrodu - kobiety z jasnymi oczami i czarnymi wlosami (mentalnie tez inna bajka), mysle ze chodzi o cyganow z okolic bukaresztu. nawet rumuni smieja sie z tych ze stolicy; tyle, ze cyganie nie asymiluja sie wiec nie nazywal bym ich rumunami. tylko jak opowiadac kawaly o cyganach? to by nie bylo smieszne ;-)

http://atari.pl/hsc/ad.php?i=1.

124

Odp: Party vs rodzina

To inna rzecz, że cyganie nas poniekąd oszukali. Po przewrocie w Rumunii wielu Cyganów, na fali naszego współczucia dla narodu rumuńskiego, mówiło "my nie Cyganie, my Rumuni" (pamiętam to dokładnie). I stąd się wzięli owi słynni, znienawidzeni "Rumuni". Gdy już rozjechali się po całej Polsce, uprzykrzali życie we wszystkich większych miastach. Skoro sami się przedstawiali jako Rumuni, to tak już zostało. Bardzo niesprawiedliwie.

Ostatnio edytowany przez XTD (2014-12-21 23:07:54)

125

Odp: Party vs rodzina

XTD napisał/a:

Jeżeli ktoś uważa, że godzi on w dobre imię Cyganów

dobre imie Cyganow? przepraszam nie rozumiem.

http://atari.pl/hsc/ad.php?i=1.