Tego nie mówię. Ale widzę, że to wygląda tak, że jeśli coś mnie ogranicza to "uuu... socjalizm mnie krępuje!". Ale jeśli na skutek własnych wyborów trzeba ponieść odpowiedzialność to nagle okazuje się, że "to nie ja", że "to nie tak" itp.
"Kto by się tam przejmował ograniczeniami prędkości, przecież one są jawnym pogwałceniem mojej wolności. Wiem, jak mogę jeździć". Ale jak jest wypadek to nagle "No po cholerę tu jechał/szedł?".
"Nie zapłacę podatku bo opresyjne państwo mnie łoi na każdym kroku". Ale jak potem co do czego przychodzi to "Czemu nie mogę się dostać do szpitala, na co idą te moje podatki?!".
"Nie będę nosił maseczki bo nie muszę" - ale jeśli kogoś zarażę to "Nie, to na pewno nie moja wina".
Można tak wyliczać długo. Wolałbym mniej ograniczeń i nakazów, jak każdy myślący człowiek. Ale jednocześnie widzę, z jakiego materiału składa się nasze Społeczeństwo i to nie jest materiał na myślicieli.
Pamięć studenta ma charakter kwantowy - student wie wszystko, ale jednocześnie nic nie pamięta.
- Kilka(naście?) pudełek z klawiszami i światełkami. I jeden Vectrex, żeby nimi wszystkimi rządzić.