Oczywiście, zawsze znajdą się dzieci, które radzą sobie gorzej i nie przeczę, że powinny być wyjątki. Ja sam akurat poszedłem (wieeele lat temu) do szkoły w wieku lat 6. Ale pamiętam, że miałem jakieś rozmowy z psychologiem (czy kimśtam ;) ), fajne testy (fajne , bo niefajnych bym nie zapamiętał) itp. Tak więc są procedury i metody na ogarnięcie tych wyjątków.
Nie zmienia to jednak faktu, że w systemie obowiązkowego szkolnictwa, nie powinno się dawać takiego wyboru rodzicom - niestety.
Bo jeśli dajemy wybór, to dlaczego dotyczyć ma on tylko jednego przedziału wiekowego (dość wąskiego) i tylko jednej decyzji?
Dlaczego odmawia się decydowania o tym czy mają iść do szkoły rodzicom dzieci w wieku lat 7, 8 czy 9 ???
Jeśli nie byłoby obowiązku szkolnego, miałbyś wybór absolutny i mógłbyś nie kształcić dziecka zupełnie, bo dla rodzica dziecko zawsze będzie maluchem, który wymaga szczególnego traktowania....
A decyzja jest zła, bo zupełnie nieprzygotowana.
Pamiętajcie, że w związku z wprowadzeniem 6cio latków do szkoły podjęto decyzję o zapewnieniu miejsc w przedszkolach publicznych wszystkim 5cio latkom, a następnie 4ro latkom.
Powiedz teraz rodzicom tych maluchów (którzy liczyli na miejsca w przedszkolach publicznych), że w tym roku mogą sobie pomarzyć o tym. A takich dodatkowych skutków jest znacznie więcej.