Po pierwsze primo, piractwo komputerowe nigdy nie było w Polsce legalne (biorąc pod uwagę czasy od kiedy jest możliwe). Ułomność prawa autorskiego 'sprzed' słynnej poprawki, polegała na tym że nie uwzględniała oprogramowania wprost, a ówczesne organy ścigania nie znały się zbytnio na rzeczy co praktycznie uniemożliwiało ściganie takiej działalności. Zmiana prawa autorskiego po prostu wyprostowała tą sytuację, a z czasem zwiększyła się świadomość społeczna.
Pomijając problem moralny, nielegalne kopiowanie oprogramowania jest nietypową formą kradzieży. W klasycznym przypadku kradzieży jedna osoba coś traci, a druga coś zyskuje - a w piractwie ten od którego pozyskujemy kopię, nic nie traci, przez co w oczach zyskującego nikt tu nic nie traci, gdyż 'trudniej' dostrzec kto na tym traci.
No i biorąc pod uwagę wczesne lata dziewięćdziesiąte, weźmy pod uwagę bardzo niską dostępność oryginałów. Zachodnie były praktycznie niedostępne, a polskie dostępne były praktycznie tylko w dużych miastach lub wysyłkowo i wiemy przecież że się sprzedawały (może nie były to kokosy, ale jednak). Ja mieszkałem wówczas w Elblągu, mieście bądź co bądź wojewódzkim i nie widywałem oryginałów w sklepach. Udało mi się zakupić jeden na ST, ale do dziś nie wiem czy to był oryginał czy może lepiej opakowany pirat.