(jer - to odnośnie inicjatywy obywalelskiej)
czytam i czytam i... coś napiszę, taką pewną historię, w której brałem udział i byłem niejako spiritus movens całego zamieszania, otóż....
w Piotrkowie, jest (nie jedna) spółdzielnia mieszkaniowa, PSM (Piotrkowska Spółdzielnia Mieszkaniowa). Od znajomej tam pracującej, dowiedziałem się, o ... nazwijmy to grubych nieścisłościach, łapówach itd itp, dzięki którym przetargi na np. obsługę informatyczną wygrywa zaprzyjaźniona prezesowi firma, tak samo jest z zaopatrzeniem w papier, urządzenia (np. switch do 15 komputerów za 7 tyś zł) i pewnie wiele innych. Do tego, prowadzona jest przechowalnia dla pijących pracowników - taki pion/dział, gdzie spokojnie doczekują do emeryturki.
Było to 6-7 lat temu.
Założyłem stronką psm.xt.pl - już jej nie ma, ale nagłówek otwiera się z tytułem "przekręty w PSM Piotrków".
Z moją kobietą, która zatrudniła się tam na umowę/zlecenie oraz tą znajomą pozyskaliśmy czarno na białym dowody owych machlojek.
Na mieście rozwiesiliśmy wlepki w stylu "Kto Cię doi" i adres strony :)
Chwyciło, było sporo wejść, ale.....
Na forum Piotrkowa, objechali temat, że niby chcemy sobie wylansować stronę.... ciekawe.
Lokatorzy osiedla, którym włada PSM nie podjęli tematu, ba nawet więcej. Kobieta osobiście podreptała z papierami do pani prokurator, która mieszka w blokach PSM i jest tym samym członkiem jak wiadomo tejże spółdzielni.... i Pani prokurator zrobiła zdziwko i zapytała: A co ja mam z tym zrobić ?
Sprawą zainteresowała się gazeta łódzka, dziennik bodajże, przeprowadzili z moją połówką wywiadzik, dostali papierki, napiętnowali prezesa. Prezes udzielił również wywiadu, Rada nadzorcza kazała mu zapłacić z własnej kieszeni 1k za telefon, który kupił na "firmę". Obiecali poprawę i ....
Żaden obywatel, dojony członek spółdzielni nie pociągnął sprawy, żeby wypier.... cały ten zarząd i zrobić tam porządek.
Mnie to wisiało, bo ja mieszkałem w innej spółdzielni i to w wynajmowanym mieszkaniu, więc.... teraz mieszkam w swoim domu i na szczęście mnie to dalej wisi. Niemniej, wywołany temat umarł w krótkim czasie....
A Jer tu pisze o inicjatywach....
Jer, z mojej opowieści wynika taki morał, że skoro nie udało się to w mikroskali.... to nie uda się w makro.
Każdy pomarudzi i na tym się skończy, pomijam fakt, że może stać się totalnie nie do wytrzymania i wtedy będzie argentynka sprzed paru lat.