@Hospes, wcale nie jesteś typowy, wręcz przeciwnie. 130XE to rzadkość w porównaniu do wszystkich pozostałych modeli, a 128kB ma raczej niewielka ilość użytkowników.

@Jacques: rzecz opisałeś nieprecyzyjnie. Po pierwsze napisałeś, żeby wybrać odpowiedź zgodną z najlepiej wyposażonym Atari, które posiadamy. Abstrahując od pozostałego wyposażenia, bo zakładam że chodzi nam wyłącznie o pamięć, to dla każdego określenie najlepiej wyposażone może oznaczać inną ilość pamięci, niekoniecznie największą.

Druga sprawa, że w ankiecie powinny znaleźć się konfiguracje Rambo i CompyShop, bo co z tego że ktoś ma 1MB Rambo, jak nie odpali na tym produkcji CS przygotowanych dla 130XE w ogóle.

PS. Nie mogłem się powstrzymać, żeby i tu nie wprowadzać zmętnienia tematu jak w sąsiednim wątku.
PS2. Rozważam zrobienie też jakiejś ankiety. Nawet mi się to zaczyna podobać:-)

Problem ilości RAM-u, sposobu ładowania, nośnika, turbo itp. jest dla mnie mało istotny w porównaniu z innym o wiele większym problemem. Największym dla mnie problemem jest zjawisko polegające na tym, że na liście wymienionej przez zbyti'ego dwie pierwsze gry i szósta praktycznie nie istnieją bez względu na to czy ktoś ma/lubi/nie lubi dowolne rozszerzenia. W pierwszą i szóstą zagrało kilka(-naście?-dziesiąt?) osób na całym świecie, a w drugą w ogóle nie wiadomo czy ktoś kiedyś zagrał i czy ktoś kiedyś zagra, a gry nie widział nikt (pomijam wersję demo). Większość Atarowców nawet tych gier na oczy nie zobaczy, lub nawet nie dowie się o ich istnieniu, więc jak takie gry będą dalej powstawać, to nie ma kompletnie żadnego znaczenia czy będą powstawać na 64k, czy na pińcet mega giga.

Ja mam trzy Atarki, z których stale korzystam. Wszystkie mają 1MB. Każde inne, bo to 800XL, 65XE bez ECI i 130XE z pamięciami 4-bit. Ale wszystkie oparte o SIMMexp. Głosowałem na 64kB, brałem pod uwagę gry, scena mnie średnio interesuje, czasami obejrzę jakieś tam demko.

1,029

(36 odpowiedzi, napisanych Bałagan)

Ja doszedłem do etapu zainstalowania workbencha, potem wrzuciłem kilka gier, ale te na whdload wymagały ode mnie coraz więcej. Zrobiłem w pięćsetce interfejs ide na kartę cf, zrobiłem kickstart 3.1 z obsługą tego interfejsu ide, zdobyłem płytę w wersji 8A1 żeby dało się 2MB chip zrobić, który też sobie zrobiłem. A whdload dalej działał tylko w niektórych grach. W sumie wystarczyło by już teraz tylko dołożyć fast i by było gites, ale w międzyczasie zdążyłem już przejść mój ulubiony Flashback, do którego w ogóle nie potrzeba mieć whdload, bo gra jest tak zrobiona, że się ją kopiuje po prostu z dyskietek na dysk i już. Inne gry odpalałem z goteka i też było dobrze. Koniec końców Amiga i tak trafiła do kartonów, a ja mam na biurku małe Atari:-)
Będzie i pointa: nie inwestujcie za dużo w Amigę. Odpalcie sobie gierki z goteka i już:-) Szkoda czasu.

Ja tylko napiszę, że bardzo mi się podoba Twój wpis kolego Krótki.

1,031

(36 odpowiedzi, napisanych Bałagan)

Aha, że masz dwie karty, jedną w środku z systemem, a drugą z boku tylko do przenoszenia danych? To nie wiem jak z FAT, może jest jakiś driver. Ale nawet jak nie, to na pewno się da mieć ją w systemie plików amigowym i też przenosić dane WinUAE tak jak opisałem powyżej.

1,032

(36 odpowiedzi, napisanych Bałagan)

Ja robiłem kiedyś kartę z workbenchem do A500, ale to będzie to samo. Karta musi być sformatowana pod filesystem Amigi, nie tam żaden FAT. To się robi pod WinUAE. Ten emulator ma jedną zajebistą rzecz, której brakuje np. w emulatorach Atari ST. Mianowicie można w tym emulatorze podpiąć sobie nośnik (kartę CF) w taki sposób, że WinUAE korzysta z tej karty jakby na poziomie sprzętowym, w sensie, że robi to tak, jak byśmy pracowali na normalnej Amidze i mieli podpiętą tą kartę do Amigi. Następnie w WinUAE instaluje się workbencha normalnie z obrazów dyskietek i wszystko mamy krok po kroku jak byśmy to robili na Amidze. Na koniec taką kartę jak przełożymy do prawdziwej Amigi, to ona po prostu wstanie sobie bez problemu z tej karty.

Jak już mamy kartę CF z workbenchem na Amidze, to potem przerzucanie danych robi się na pececie też pod WinUAE. Nasza karta jest podpięta w WinUAE, a dodatkowo montujemy jako kolejny dysk, czy tam partycję, wybrany folder pod windowsem. W ten sposób pod WinUAE widzimy dysk-CF i drugi dysk-folder z windowsa. Dane przerzucamy wtedy w emulowanej Amidze pod workbenchem.

Tu jest dobry opis po polsku:
http://romanworkshop.blutu.pl/amiga/tdisk.htm

I tu coś jest dla uzupełnienia (nie pamiętam co, miałem to w linkach ulubionych):
http://guide.abime.net/wb3.1/chap2.htm

A na koniec tutaj jak sobie zrobić ładniejszego workbencha (z tego robiłem tylko jakieś tam wybrane punkty, już nie pamiętam):
http://www.qkiz.pl/blog/amiga/gotowe-ro … e-600.html

Zasadniczo wychodzi coraz bardziej na to, że ankieta nie przedstawia jakiegoś wielkiego sensu, a najbardziej chwytliwym w niej jest tytuł "gównoburza". Fajnie sobie popisać pierdoły w tego typu wątkach, a najwyraźniej wielu to lubi, bo wątek w krótkim czasie ma już prawie pół tysiąca postów. To też ciekawy wskaźnik. Liczba głosów w stosunku do liczby postów to niewiele ponad 10%, co potwierdza, że z tematu najistotniejsza jest gównoburza i rozrywkowe spędzenie czasu na pisaniu pierdół, które wszak przecież i tak niczego nie wnoszą:-) Sama ankieta jest tutaj drugorzędna.

Wiesz, równie dobrze można zrobić 29+19 vs 8
Albo 29+8 vs 19

Przy czym wniosek można np. wyciągnąć taki, że 320k to standard scenowy, więc pewnie głosowało za tym w większości grono scenowców. Jeśli rozmawiamy o grach, można by to w takim razie w ogóle pominąć:-)
1088 z kolei to są głosy ludzi, którzy kupili u1mb i teraz są sfrustrowani faktem, że wydali górę pieniędzy, a nie ma gier wykorzystujących w pełni tą pamięć:-) Czyli też można pominąć:-)

Ja tam czekam spokojnie na wnioski Sikora, bo to w końcu jego ankieta, a mówił, że zrobi jakieś podsumowanie, to zobaczymy co z tego dla niego wynika:-)

To nie jest żadne głosowanie, tylko ankieta kierowana do ludzi znających jakąś część środowiska. Tak to traktuję. Ja wyraziłem opinię na podstawie doświadczeń i dotyczy ona sporej rzeszy ludzi. Należało by całkowicie odrzucić głosy ludzi, którzy nie zrozumieli o co chodzi i myśleli, że to głosowanie we własnym imieniu. Dla mnie z dyskusji wynika jasno, że mam rację w moim osądzie pytania ankietowego :)

1,036

(14 odpowiedzi, napisanych Sprzęt - 8bit)

Do myszki to trudno znaleźć taki cienki i miękki przewód. Współczesne kabelki do myszek mają mniej żył w środku, a do ST potrzeba tam chyba prawie wszystkich, dlatego będzie dość gruby.

1,037

(14 odpowiedzi, napisanych Sprzęt - 8bit)

Kable z nieobsadzonymi wszystkimi pinami to lipa.
Dla mnie matt odwala tutaj popelinę. Ale to dlatego, że oni najprawdopodobniej wyprzedają swoje kable od swoich marnych joysticków z dawnych lat.
Zwykły przedłużacz z Aliexpress załatwi temat elegancko. Przedłużacza najłatwiej szukać jako przedłużacz do Segi, bo jest bardzo popularny, bardziej niż nasze retro komputerki. Sega miała pady podłączane takimi samymi wtyczkami DB9, a przedłużacze mają obsadzone normalnie wszystkie piny.
Nie spodziewał bym się jednak w żadnym przypadku kabli wysokiej jakości, bo miedź jest surowcem drogim, więc żeby kable były tanie, to obecnie produkuje je się tylko trochę z miedzi, a resztę dokłada się gówna i jakoś to działa, ale jakość i trwałość to już niestety nie te czasy.

Tiger/NG napisał/a:

Co do wymagań sprzętowcyh 'portów' - im miejsze tym lepiej, ale jedynym parametrem liczącym się jest wierność oryginałowi.

O to, to! Dokładnie, ja zawsze muszę napisać pięćdziesiąt zdań, bo tak krótko nie umiem. Ale o to mi chodziło, trafione w sedno :)

Nie samym Atari człowiek żyje :) Był czas na Atari, był czas na inne sprawy. Teraz jest znowu czas na Atari. Ja tam tych 30 lat nie żałuję :)

Pan Mieciu tego dnia zmęczony już odebrał telefon. Jakaś kobieta się tam wywnętrzniała, że coś tam z estradą nie współgra... Pan Mieciu zatrybił po dłuższej chwili i odparł:
- Paaaani kochana, gdzie na scenę z magnetofonem?
- A syn cuś mówił, że dworzec dysków czy coś by tam potrzebował...
- Raczej stację pani szanowna raczy mieć na myśli?
- Tak, tak, właśnie.
- To na scenę też nie nadaje się. Trzeba polutować kilka nowych scalaków i hadedezespartom wsadzić. Będzie pińcet, zapraszam :)

grzybson napisał/a:

No i mamy konflikt pokoleniowy - między starą demosceną, a neo retrosceną (wszelkiej maści sentymentaliści, kolekcjonerzy, folijkarze)

Raczej wielki powrót licznej, wielkiej i mocnej grupy prawdziwych Atarowców, obok niszowej, dziwnej i kąpiącej się wiecznie w sosie własnym demosceny :)
To ci prawdziwi Atarowcy z dawnych czasów byli prawdziwi. Demoscena to późniejsze zjawisko, które na jakiś tam czas zajęło miejsce Atarowców kiedy ich przez te wszystkie lata nie było. Teraz mamy coś w rodzaju powrotu króla :)

Wiem, wiem, popłynąłem :)

Po godzinie:
- Halo, czy to pan Mieciu?
- Przy telefonie.
- Scalaka pan przylutujesz?
- Przylutuje. Pińcet będzie.
- Więcej niż komputer?
- Jak się chce pograć, to trza doinwestować.
- No dobra... I wtedy już wszystko będzie działać?
- Prawie.
- Jak to prawie?
- No oprócz gier xxl-a, a także tych które są na compyshop'a, no i może jeszcze tych, które wygrywają w konkursach międzynarodowych.
:)

Trochę chodzi też o to, że ja rozumiem i też tak miałem, że żal mi było kiedyś, że na Atari nie mogłem w coś tam zagrać. Tylko że dziś w 16-to bitowe gry gram sobie odpalając Atari ST lub Amigę, bo dziś nie ma już tego problemu, że np. nie stać kogoś na przesiadkę z 8-bit na 16-bit. Taki sam złom, podobna wartość sprzętu. Można wybrać co się lubi.

Jest też ileś tam gier, które występują na różnych sprzętach, ale są kojarzone z jednym konkretnym i dla mnie dziś gra razem z określonym komputerem stanowi pewną całość. Np. Flashback to dla mnie wyłącznie Amiga. Żałuję, że nie ma wersji na Atari ST, ale gdyby powstała, to i tak nadal wolał bym Amigową. Mouse trap wyłącznie małe Atari, a np. D-Generation, albo Monkey Island, to Atari ST. Po prostu pewne gry pasują mi do klimatu konkretnego komputerka.

Tak samo Flimbo's Quest pasował mi zawsze tylko do C64, a wersje Amigowa, czy Atari ST są po prostu słabe, nie mają tego klimatu z którym tą grę kojarzę. Nawet kupiłem sobie C64 ze trzy lata temu dla tej jednej gry. Jednak leżał w większoś'ci biedak w kartonie, bo mnie nie kręci, więc sprzedałem. Uzupełnienie o tą grę małego Atari w dodatku w takim klimacie jak była na C64, to dla mnie super sprawa i bardzo na to czekam:-)

Ale nowe dobre gry - to jest dopiero coś. W czasach współczesnych Laura, Adam Is Me, His Dark Majesty czy Duszpasterz Jan Rzygoń, to są gry, które wciągnęły mnie na wiele godzin i dni grania. Istotne jest co będzie dalej, jak się skończy. W portach już nas takie niespodzianki niestety nie czekają.

Ok, żyjmy lepiej w zgodzie (była taka bajka rosyjska o takich myszach i kocie:-)).

Wiesz, może czasem trudno się wyrazić pisząc na forach i może niepotrzebnie się czepia słówek. Ja raczej nie tyle chciałem umniejszać czegokolwiek portom, co raczej zastanawiałem się czy porty starych gier nie stanowią trochę odrębnej kategorii, czegoś pomiędzy grami a demami. Sam nie jestem tzw. scenowcem, ale dużo w życiu programowałem różnych rzeczy na różne platformy. Z punktu widzenia programisty pisanie portu gry (zwłaszcza takiej, której wszyscy twierdzą że się nie da na Atari zrobić) bardziej przypomina zmaganie się ze sprzętem w celu uzyskania nieosiągalnego dotąd efektu, jak przy pisaniu dema, niż zmaganiu się z wytwarzaniem nowej gry, w której częściej więcej się trzeba skupić raczej na wymyśleniu fabuły, grafiki, postaci, gameplayu itd.

Pisząc nową grę musimy zaprojektować coś zupełnie nowego w sposób bardzo twórczy, ale możemy technicznie rozwiązać rzecz w sposób prostszy, bo po prostu skorzystamy z tego co mamy i co umiemy. Z kolei robiąc port nie musimy wymyślać samej gry, ale za to musimy się nieźle nagłowić i napracować nad tym jak tą grę zrobić na sprzęcie, na którym teoretycznie wszyscy mówią że się nie da. To miałem na myśli mówiąc, że tego rodzaju portom jest bliżej do pisania dem niż do pisania gier. W sensie wyzwań dla programistów. Stąd myślę, że programista mierzący się z takimi wyzwaniami bardziej powinien kierować się konfiguracjami sprzętowymi przeznaczonymi do dem niż do gier. To może trochę filozoficzne i indywidualne podejście, ale tak jak jestem zwolennikiem pisania gier na 64k, tak dla nieosiągalnych i niemożliwych portów dopuścił bym dowolne rozszerzenie pamięci, żeby chociaż tutaj się wspomóc w tego typu wyzwaniach i sprawić te wyzwania bardziej osiągalnymi.

Jako programista bardzo doceniam, bardzo czekam, i chwalę porty. Zachwyt i zaskoczenie jak coś tam zostało zrealizowane. Możliwość pochwalenia się przed innymi, że my na Atari też mamy taką czy inną grę. Wszystko to jest super.

Natomiast z punktu widzenia gracza, bardziej bym chciał nową, ciekawą grę dostać, niż port Prince of Persia, które przeszedłem już kiedyś całe i nawet pomimo wielkiego zachwytu tą grą na Atari i umieszczenia jej w mojej kolekcji najlepszych i ulubionych, prawdopodobnie nie będę w nią za dużo grał, i prawie na pewno nie będę chciał jej przejść w całości.

Jacques napisał/a:
Mq napisał/a:

Porty gier, pomimo że doceniam i cieszą mnie, a na niektóre (jak Flimbo) wręcz czekam z niecierpliwością, to nie są aż tak kluczowe dla gracza, bardziej dla scenowców, którzy udowadniają w ten sposób rzeczy niemożliwe.

Są kluczowe dla gracza-atarowca, żeby zagrać w końcu sobie na ulubionym komputerze, bo w epoce nie mógł i nacieszyć się tym widokiem i frajdą po naszemu.  Kropka ;) Może dla Ciebie są nieistotne, dla mnie są bardzo istotne, a patrząc na odzew pod projektami IK+, Bomb Jacka, Panga, Flimbo's Quest, Ricka, PoP na różnych forach, są ważne, wyczekiwane i wymarzone przez wielu.
W dodatku takie uznane hity trzymają poziom, bo nie każda autorska gra może być kolejnym Yoompem, Laurą, Adamem, Albertem, itp.

Nie bardzo lubię z Tobą Jacques polemizować, bo zbyt często wkładasz ludziom w usta słowa, których nie powiedzieli. Zrobiłeś to kolejny raz: nie powiedziałem, że porty nie są dla mnie istotne, powiedziałem że nie są aż tak kluczowe dla gracza.
Słowo "istotne" znaczy coś innego niż słowo "kluczowe". Określenie "dla mnie" znaczy coś innego niż "dla gracza".
Nie chce mi się gadać w retoryce tłumaczenia się z czegoś, czego nie powiedziałem, ani tłumaczyć konstrukcji zdań w języku polskim i ich znaczenia.

Ale nie jesteśmy kilkadziesiąt lat temu, tylko dziś. A dziś to już nie ma znaczenia czy mówimy o 320k czy o 1M. Obecnie dostępne rozszerzenia (zarówno te w sprzedaży, jak i te DIY) bez problemu zdefiniowały standard 1M na portB. Koszt zrobienia rozszerzenia 320k i 1M jest identyczny, nakład pracy praktycznie też taki sam.

To jeśli chodzi o produkcje scenowe, czyli dema. To samo dotyczy się gier-portów dla mnie. A to z tego względu, że dziś też już nie ma znaczenia czy dana gra jest na Atari, czy na inny sprzęt, bo jak coś było hitem na innym sprzęcie, to można pograć na tym innym i też będzie dobrze. Porty gier, pomimo że doceniam i cieszą mnie, a na niektóre (jak Flimbo) wręcz czekam z niecierpliwością, to nie są aż tak kluczowe dla gracza, bardziej dla scenowców, którzy udowadniają w ten sposób rzeczy niemożliwe.

Prince od Persia? Super, mega zajebista na Atari, też nie mogę się doczekać finalnej wersji. Ale i tak jej raczej nie przejdę, bo zrobiłem to lata temu w wersji NES i w wersji pecetowej. Dziś jak chcę pograć, to odpalam wersję na Atari ST, która mi się najbardziej podoba. Na maluchu odpalę, zachwycę się, będę chwalił i podziwiał, ale nie będzie to gra w którą będę się zagrywał godzinami, bo już te godziny mam za sobą.

Najważniejsze dla mnie są nowe gry. A w te grają nie tylko nielicznie zgromadzeni na forum zapaleńcy, czy jeszcze bardziej nieliczni scenowcy. W nowe gry grają również zwykli użytkownicy, tacy, którzy po latach wyciągają Atari z pawlacza, dokupują tylko sio2sd i ściągają z netu paczki z klasyką i z nowościami. Czyli 64k.

Niby z jakiego na jaki? Mój target pozostaje zawsze taki sam, ale ja też nie robię i nie planuję robić portów. Porty rządzą się swoimi prawami.

Uuu panie, to teraz rozumiem jakie to trudne i ile pamięci potrzeba. Bo tak sobie myślałem, ja akurat w swojej grze też robię takie scrollowane mapy, ale rysuję grafikę oszczędnie tak, żeby nie trzeba było podmieniać aż tak dużo znaków. I lepiej mi się opłaca trzymać na raz całą mapę wypakowaną i tylko sobie ją scrolluję. Do tego rysuję grafikę tak oszczędnie, żeby jednym zestawem znaków rysowała się aż cała mapa. Tylko że ja sobie sam tą grafikę rysuję, więc jak mam jakiś podobny znak, to trochę tam coś zawsze zmienię, żeby wykorzystać istniejący, a nie tworzyć i zajmować kolejnego. No ale tak się można bawić jak się tworzy nową grafikę, a Wy musicie przerysować istniejącą, więc ile jest znaków tyle musi być. W takim kontekście, to faktycznie zmieszczenie tego w małej ilości RAM-u nie jest możliwe. Czyli jeszcze w temacie wątku trzeba by rozdzielić kwestię tworzenia nowych autorskich gier na Atari, a kwestię portowania gier z innych platform, których teoretycznie nie powinno się dać przeportować, a jednak się da.

Sorry, że odbiegnę od tematu trochę, ale interesują mnie technikalia. @solo, co daje w praktyce streamowanie danych i generowanie ich w prawo i lewo zamiast trzymania całej mapy w pamięci? Jaką szerokość (ile znaków) mają mapy we FQ?

@laoo: piękna perspektywa:-) W końcu bez maseczek:-) Tylko nie widzę, żeby razem z nami na tym zdjęciu przetrwało jeszcze jakieś Atari:-)