Nie zgadzam się. Myślę, że można rozmawiać o całokształcie, ponieważ są osoby, które mają jakąś tam wiedzę na ten temat i dokładają swoją opinię popartą swoją wiedzą o jakiejś tam części różnych społeczności, które skądś tam znają. Ja siedzę np. głęboko na wszystkich największych forach Atarowych i mam stąd wiedzę kto tam siedzi i jaki ma sprzęt przekrojowo, bo śledzę to od kilku lat. Oprócz tego mam wiedzę z handlu różnymi klamotami retro na portalach. Oprócz tego mam grono znajomych osób bawiących się Atari spoza forów. Nie wyrażamy tutaj informacji o tym co sami posiadamy w domu i co lubimy lub nie, ale najistotniejsze jest zebranie opinii osób, które siedzą w tematyce, znają się na tym i wiedzą jaki jest przekrój przynlajmniej jakiejś tam części społeczności. Stąd bierze się wynik ankiety, a nie z tego że zgłosi się dziesięć osób na krzyż i każdy powie że ma w domu telewizor kolorowy oraz Atari z 497kB pamięci.

A ile niby jest? 4-5 w linii, standard Atari. Tak należy robić gry i tak je publikować. Brawo.

Jak będziesz tak napomykał o u1mb, że niby nie będziesz o tym mówił, ale mówisz, to się wątek raczej szybko nie wygasi:-)
To ja też nie powiem o rejestrach powtórzonych:-) Nie powiem też jak bardzo się uśmiałem z tego pomysłu na "guru" jak się ktoś odwoła do tych rejestrów, o których nie mówimy:-) Można by taką nową praktykę wprowadzić, żeby różne rozszerzenia wykrywały inne rozszerzenia i wtedy wywalały jakieś błędy z obraźliwymi i wulgarnymi wyzwiskami na ekranie. Np. jak ktoś odpali grę z sio2sd i będzie miał jednocześnie w komputerze qmega, to komputer się zawiesi i napisze na ekranie "ty ch...", a jak ktoś uruchomi grę xex z kartridża SIC!, a jednocześnie będzie miał sophię w komputerze, to komputer się zawiesi i sophia wywali na ekranie "ty ch..." :)

Edit, aha, żeby było w temacie (gównoburza), to powiem, że to świetny pomysł ogólnie, żeby dokładać do Atari rozszerzenia, które zarządzają komputerem, a przede wszystkim zarządzają użytkownikiem i podejmując za niego decyzję o tym czego ma używać wywalać komunikaty na ekranie i/lub zawieszać komputer. Niezłe gówno planujecie zrobić ze swoich Atari, na szczęście mnie to nie będzie dotyczyło :)

:-) hehehe:-) To co, pożyczysz grę na dzień?

No przecież już kiedyś Ci pisałem, że to bardzo dobra jest gra, jak dla mnie jedna z lepszych, stawiałem w czołówce, ale skoro nie istnieje, to trudno ją tam utrzymać na dłużej.

xxl napisał/a:

sa inne lepsze gry od kolekcjonerskiej GW do sciagniecia :-)

Nieadekwatne porównanie. Instalując jakiekolwiek rozszerzenie 1MB będziemy mieli takie same możliwości użycia tej rozszerzonej pamięci. Grając w jakąkolwiek inną grę niż Gravity Worms, nie doświadczymy tych samych wrażeń.

Edit: a w ogóle, to może po prostu trzeba spiracić te wszystkie gry, które są niedostępne i już. Jak ktoś mi pożyczy oryginał, to udostępnię incognito wersję do ściągnięcia z netu. @xxl, pożyczysz egzemplarz na jeden dzień? :-)

Po co? Są inne lepsze rozszerzenia 1MB do ściągnięcia.

@mgr_inz_rafal: pełna zgoda, przecież napisałem wcześniej też, że jeśli jest to uzasadnione jakością/zawartością produkcji, to dlaczego nie robić softu pod rozszerzenia? Jestem jak najbardziej za, ale niech to nie będzie default dla produkcji, które da się wcisnąć w stock. Trzeba próbować chociaż.

Co do SIO2SD, to ono jest wypuszczone za darmo. Są udostępnione schematy i wsady, każdy może sobie to samemu zbudować, nie ma problemu. Równolegle jest dostępne też w sprzedaży. I dokładnie tak samo myślę o grach. Gra jest takim "wsadem do sio2sd", a Atari jest "materiałami do fizycznej budowy sio2sd" w tym porównaniu.

@zbyti: takie rzeczy to są kwestie indywidualnego dogadania się, plus resztę reguluje rynek.

A kogo to interesuje kto decyduje? Efekt jest taki, że osoba, która sentymentalnie wyciągnie z pawlacza Atari i zechce sprawdzić w internecie co tam ciekawego słychać, albo po prostu ściągnąć stare gry i trafi na nasze fora, to w pierwszej chwili zobaczy "o jak fajnie, jest masa ludzi, którzy nadal zajmują się Atari". W drugiej chwili zobaczy całe stado wątków z gównoburzami, a równolegle do tego jakieś mnóstwo konkursów, w których wygrywają jakieś nieistniejące gry. W ostatnim kroku ściągnie Montezumę i więcej nie wróci.

@perinoid, piszesz w wątku umieszczonym na forum Atari, w kategorii dotyczącej Atari 8-bit. Nie trzeba chyba tutaj używać słowa Atari, żeby było wiadomo że rozmawiamy właśnie o nim? Bo jeśli tak, to może doprecyzujmy nasze odpowiedzi na pytanie w tym wątku, czy chodziło o ilość pamięci w Atari?

@xxl, dla mnie gra Gravity Worms nie istnieje, dopóki nie jest publikowana w całości. Jak również kilka innych niezłych gier, które zajęły w konkursach wysokie miejsca. Ta garstka wydań w dziwnym modelu, to są dla mnie wrogie ataki na wolność i rozwój platformy Atari 8-bit, a osoby tak postępujące przyczyniają się w sposób oczywisty do rychłego upadku naszego hobby w formie rozwojowej i pozostanie nam tylko granie w klasyczne tytuły. No cóż, trudno, ale z drugiej strony jest jeszcze sporo osób, które myślą podobnie jak ja i będą walczyć o to, żeby takie pojedyncze incydenty nie zwyciężyły nad ideą wspierania retro zabawy w naszych sentymentalnych podróżach.

perinoid napisał/a:

ogólnie przyjęty model wydawania gier

Nie, to nie jest ogólnie przyjęty model wydawania gier. To jest niszowy model wykorzystany w przypadku Atari w policzalnych na palcach jednej ręki przypadkach.

Beznadzieja. To trochę tak, jak by sprzedać samochód z silnikiem czterocylindrowym, w którym tylko jest jeden tłok. Co prawda nigdzie nim nie pojedziesz, ale możesz sobie sprawdzić jak ten tłok się - za przeproszeniem - posuwa. Jest też dużo pomysłów co jeszcze by mogło być w tym silniku - np. dodatkowo trzy tłoki w pozostałych cylindrach. Wersja podstawowa samochodu będzie dostępna dla wszystkich i wygra w konkursach na najlepsze auto, a dodatkowo 50 osób zostanie wyróżnionych wersją wzbogaconą i będą mogli jeździć zakupionym samochodem.

1,088

(25 odpowiedzi, napisanych Kupię / Sprzedam / Zamienię pozostałe)

Ja poproszę zx uno.

PoP nie jest dla mnie żadnym wyznacznikiem. Mówiłem o tym wielu osobom spoza forów, to faktycznie byli zaskoczeni i pod wrażeniem, ale dopóki nie ma gotowej gry i dopóki nie jest publikowana w różnych miejscach, to nie jest przeliczalne na ilość osób zajmujących się Atari. Osoby z którymi rozmawiałem nie wiedzą co to jest atariage.

Fakt uznania przez kogoś że gra jest ukończona nie stanowi o tym że jest ukończona i pełna. GW nie ma poziomów, nie ma celu, nie ma zakończenia, nie działa w niej większość planet, które można wybierać na początku, a więc jest to nadal WIP i niestety prawdopodobnie pozostanie WIP, a za jakiś (krótki) czas większość o tej grze zapomni, a jeszcze większa większość nigdy się w ogóle nie dowie, że coś takiego kiedykolwiek istniało.

xxl, tak jak Cię lubię i w wielu rzeczach często się z Tobą zgadzam, tak do Laury to Ty kolego się nie porównuj. Laura w wersji free jest pełną grą, w której jest wszystko, można ją ukończyć i przejść w całości. Ukłon w stronę kolekcjonerów to są DODATKOWE poziomy, bez których gra jest normalnie pełnowartościowa, a te dodatkowe poziomy uruchamia się niejako jako odrębną grę.
Gravity Worms natomiast w wersji, którą podajesz jako free, jest grą WIP, niedokończoną, z niewielką ilością poziomów i miejscami na kolejne poziomy, które nie działają, bo ich po prostu nie ma. Wersja ta nie ma zakończenia, nie ma celu, jest po prostu zajawką. Ma również podobno jakieś błędy, które poprawiłeś.
Mi się ta gra bardzo podoba, pograłem sobie w tą wersję demonstracyjną, ale żadna tak zwana pełna wersja dla mnie nie istnieje, ponieważ jej po prostu nie ma i nikt w nią nie grał.

Aha, czyli ok. Wydaje się zatem, że potwierdza to fakt, że kupuje grę tyle samo osób bez względu na to czy jest równolegle opublikowana za darmo czy nie jest. Poza tym pojawia się nowy fakt, że gra sprzedaje się w takiej samej ilości egzemplarzy bez względu na to czy jest wokół niej gównoburza dotycząca u1mb. Pasują do tego też moje przypuszczenia, że grę kupują zawsze te same osoby: czyli kolekcjonerzy, którzy lubią mieć pudełka, a także jakaś grupka lubiąca wspierać autorów i/lub wydawców, motywując ich do kolejnych prac.
Nie rozumiem zatem tylko jednego: dlaczego nie może taka gra być opublikowana równolegle za darmo i nie mogą zagrać wnią te dziesiątki tysięcy ludzi, którzy bawią się w ten czy inny sposób Atari? Gra jest dobra, fajna, więc dlaczego nie chcesz żeby ludzie mieli z niej frajdę? Swoją satysfakcję pisania dla siebie już i tak uzyskałeś. Serio pytam, bo nie rozumiem koncepcji.

Ile to jest "cały nakład"? Jak nie chcesz tu, to nie odpowiadaj, jak masz chęć, to napisz na pw i dopisz, że ma zostać w tajemnicy. Mnie ta informacja po prostu ciekawi, a to najbardziej w kontekście tego, na ile moje teorie mają odzwierciedlenie w praktyce.

Mi nie chodzi o nazewnictwo, a Jacques zrobił taką krucjatę o nic, że jak zwykle znalazła się osoba rozwalająca temat i odchodząca od głównego wątku na rzecz gównoburzy... a, faktycznie, też jest w temacie...

Dodam zatem precyzyjniej do moich wyjaśnień głosowania i ogólnej wizji tworzenia gier na Atari, to czego bym sobie życzył.
Zaznaczam jednak, że nie jestem wyznacznikiem żadnych trendów i nie będę ich innym narzucał. Niech sobie każdy robi jak chce, ale podaję argumenty dlaczego akurat ja tak uważam.

1. Tworzenie gier powinno być celowane za wszelką cenę pod 64kB, jeżeli tylko się da. Napisałem już wcześniej w temacie dlaczego. Jak się nie uda, albo będzie to uzasadnione jakimiś mega zajebistymi okolicznościami, to oczywiście należy wyjść w rozszerzenie pamięci, lub w kartridż jako jedyną formę (np. jeśli ktoś wymyśli coś jak całoekranowe animacje, które ruszą tylko z kartridża, ale dzięki temu rozwiązaniu powstanie mega zajebista produkcja, to dlaczego nie?). Jednak wychodzenie w takie rozszerzenia powinno być ostatecznością, a nie regułą (jeśli tylko się da).

2. Gry muszą być wypuszczane za darmo jeśli chcemy utrzymać rozwój naszego hobby. To jest moje zdanie, którego będę się trzymał zawsze. Zamykanie gry jako dostępnej wyłącznie w formie płatnej, to dla mnie tak jak by ta gra w ogóle nie istniała. W takim wypadku w grę zagra kilkadziesiąt osób i tyle. Zostanie zapomniana, a do rozwoju platformy się nie przyczyni ani trochę, a wręcz dla mnie psuje to platformę. Mówimy o (jak szacuję) co najmniej dziesiątkach tysięcy użytkowników na świecie, a wersje płatne gier sprzedawane są w nakładach rzędu kilkudziesięciu egzemplarzy (dane z wypowiedzi Duddiego), lub maksymalnie 200 egzemplarzy (Laura tak się sprzedała o czym mówił kilka razy larek +teraz jeszcze trochę pewnie się dosprzeda od Duddiego). Rząd wielkości takiej sprzedaży w stosunku do ilości użytkowników, którzy mogli by zagrać w grę jest więc znikomy.

3. Równolegle do wypuszczenia wersji darmowej może powstawać wydawnictwo na nośniku, komercyjne, kolorowe, z pudełkami, gadżetami, co tam kto chce. Sprzedaż takiej wersji kolekcjonerskiej będzie na identycznym poziomie bez względu na to czy równolegle jest wypuszczona darmowa wersja, którą można ściągnąć z internetu. To również teza, której będę się trzymał do końca.
Przykłady: wymieniona wyżej Laura była równolegle wypuszczona w wersji darmowej, a mimo to jest chyba najlepiej sprzedaną grą ostatnich lat. Adam Is Me też się sprzedał, pomimo, że od razu zapowiedziano wersję darmową za krótki okres czasu.

4. Wypuszczenie darmowej gry może być pod dowolną postacią, każdy będzie mógł zagrać na początek w emulatorze, żeby sobie w ogóle zobaczyć grę, będzie mógł też przejść ją w emulatorze całą jeśli go wkręci, a następnie zdecyduje sam czy sobie wyprodukuje wersję fizyczną samodzielnie, czy uruchomi na fizycznym Atari z pomocą ogólnodostępnych urządzeń do odpalania plików xex/atr/car. Jak nie będzie umiał, nie będzie chciał, itp., to zawsze może kupić wersję płatną z gotowym nośnikiem. Jak poprzestanie tylko na emulatorze, to też dobrze, bo jest grupa bardzo duża emulatorowców, którzy są tak samo potrzebni, bo też nieraz tworzą, a jak wolą emulator niż grzejący się złom, na który nieraz nawet miejsca nie mają, to nie czyni z nich nikogo gorszego. Emulatorowcy tak samo przyczyniają się do podtrzymywania platformy.

I jeszcze odnośnie tej burzy Jacquesa: jasna sprawa, że jak się da, to najlepiej jest wypuścić wersję xex, później atr, a dopiero w ostateczności obraz kartridża jeśli jest to uzasadnione takimi rzeczami jak np. w/w opis animacji czy tam czegoś. Programista/twórca powinien sam dobierać technologie pod potrzeby, wiedzieć przy tym jakiego minimum potrzebuje do realizacji celów, a kierować się tym, żeby ułatwić dotarcie do jak największej liczby odbiorców.

Oczywiście powtórzę to co napisałem na początku: to nie są narzucania dla nikogo, to są tylko moje życzenia i moja wizja świata idealnego w moim subiektywnym odczuciu. Co kto robi, ten robi to co sobie chce:-)

Jeden nawet wyżej potraktował poważnie to, że Ty potraktowałeś poważnie to co nie jest zbyt poważne:-)

:-) hehehe:-)

Jacques napisał/a:

Coś co się da odpalić na Atari, więc niech to będzie udostępniony ATR, XEX, ale nie obraz CAR, bo tego w prosty sposób nie załadujesz bez posiadania dodatkowego sprzętu.

Do atr lub xex też musisz mieć dodatkowy sprzęt:-) A obraz car załadujesz dzisiaj z różnych urządzeń, które już były tu wymieniane. Poza tym żeby się nie spierać nie na temat: moje zdanie jest że gra powinna być celowana w 64kB jeżeli tylko się da. Może być przy tym udostępniona na nośnikach różnych, byle się dała uruchomić na normalnym Atari.
Temat udostępniania za darmo plikowej wersji gry jest osobnym tematem, i uważam tutaj, że skoro ktoś Ci udostępnia grę za darmo, to narzekanie jeszcze wtedy że udostępnił nie w takim formacie jak byś chciał, robi się z goła obrzydliwe jak wtręty jednego kolesia co każe programistom robić tak, żeby się grę dało spod sparty odpalić. Bleee.

Jacques nie masz racji w moim odczuciu. Wg Twojej definicji plikówką tak na prawdę jest tylko xex, albo zestaw plików uruchamialnych spod dowolnego dosa. Niedosowy atr jest takim samym obrazem (dyskietki) jak obraz kartridża. Do obu tych rzeczy uruchomienia musisz mieć jakąś uruchamiaczkę, czyli dodatkowe urządzenie do Atari.

Dla mnie definicja jest taka, że wersje plikowe gier to wszystkie takie formy, które da się odpalić ściągając odpowiednie pliki i uruchamiając je na emulatorze, lub na prawdziwym Atari z użyciem dedykowanego urządzenia, potrafiącego dane formaty plików obsłużyć i podać do Atari tak, żeby Atari mogło to sobie odpalić.

Ale mojego carta z Dude Story, czy tego o którym pisaliśmy w tajemniczy sposób ze zbytim?
Z resztą na oba carty i tak odpowiedź brzmi "nie wiem":-)

1,099

(9 odpowiedzi, napisanych Emulacja - 16/32bit)

No ok, ale to było dwa lata temu, emulator potrzebowałem przez chwilę tylko do przetestowania tego i owego, a ja się obecnie emulatorami już nie bawię...

laoo, myślę sobie, że w przypadku kartridża Maxflash można to zrobić bardzo podobnie z zamianą miejscami dwóch obszarów 16kB, tylko trzeba zrobić dodatkowo procedurkę (raptem max kilka linii kodu), żeby z Maxflasha najpierw jeden bank 8kB przewalić na drugi obszar 8kB, a potem drugi bank 8kB po prostu podłączyć w swój obszar 8kB. Jeśli nie będzie konieczności uzyskania mega szybkości całej operacji, a tylko chodzi o podmianę danych np. kolejnych etapów gry, to praktycznie nie zrobi nam to różnicy.
Natomiast format Maxflash ma tę zaletę, że można zgodne z nim kartridże stosunkowo tanio produkować i wydawać na nich gry. Jest już kilka wersji takiego kartridża zgodnego z Maxflash. Druga zaleta Maxflash, to bardzo łatwe zapisywanie na kartridżu np. postępu gry, highscore, kodów itp.