W sumie to zgadzam się z kolegą z co najmniej 2%... a niech będzie 3% wypowiedzi. :)
Pamiętam na dawnych parties grupy ludzi zbierających votki porzucane przez leni, którym się głosować nie chciało. Mając po 20 votek można było nieźle namieszać w wynikach.
W sumie dziwią mnie wszelkie porównania do "normalych wyborów". To nie jest to samo - inaczej się głosuje gdy mamy do czynienia z małą grupą, inaczej gdy z większą, inaczej gdy jest milion głosujących. Gdyby na party przyjeżdżało po 2 tys. uczestników, to nie byłoby o czym mówić - nawet najwięksi przekręciarze nie byliby w stanie zmenić wyników w zbyt dużym stopniu. W przypadku małych grup pokusa jest większa. Uwierz mi - tyle, ile ja widziałem syfu, przekrętów, złośliwości a nawet braku dobrej woli, to mało kto widział. Scena to nie jest, bynajmniej, zbieranina poważnych ludzi, którzy potrafią i osiągają więcej, niż inni. To zwykły lekki fanatyzm podlany lekko starym sosem. To, co było innowacyjnego na scenie, skończyło się lata świetlne temu. To, co widzicie obecnie, to są kalki - powielanie dokładnie tego samego, co było kiedyś. Okraszone odrobiną sentymentu. Sposób przeprowadzania party w zasadzie nie zmienił się od pierwszego party w Gdyni i kolejnych w Warszawie czy Żywcu.
Moim zdaniem należy wziąść pod uwagę, że nie ma się jednak do czynienia z bardzo poważnymi ludźmi, a z normalnymi średniakami, którzy skuszeni możliwością przekrętu, po prostu z niego skorzystają w myśl zasady - okazja czyni fakera. :)