ale sądząc po dyskusji ziarenko niepokoju udało się zasiać :)
Bym Ci powiedział gdzie masz sobie to ziarenko włożyć :) O co Wam chodzi Panowie? Próbujecie na siłę udowodnić, że nie można nas/Was traktować jak poważnych ludzi? Jakoś nie zauważyłem tu straszliwej paniki, czy niepokoju, a spokojną dyskusję, przeplataną od czasu do czasu jakąś koncepcją z kosmosu.
Historia powyższych rozważań wygląda następująco: Grey rzucił zdaniem:
"ilość osób obecna na sali nie wpływa bezpośrednio na wynik compo. jak będziemy w ten sposób drążyć temat to zajdziemy "za daleko". a może przy większej "zorganizowanej" grupie zachodzi podejrzenie, że dają określonym pracom tylko skalę 10-cio punktową, a reszcie 1 punktową? :) temat rzeka :)"
jako przykład tematu, którego - uwaga - nie ma co drążyć. Po czym to zdanie zostało podchwycone i zaczęła się głupkowata dyskusja. Wrzućcie sobie na luz, ok? I do roboty, a nie potem we wrześniu jęczeć, że za mało czasu zostało i się nie da nic wystawić :P
Poza tym nie rozumiem dlaczego obecna scena miałaby być inna, niż ta dawna?
Dlatego, że ludzie są starsi o 20-30 lat i inaczej patrzą na świat i życie. To raz. A dwa - chyba podstawowa różnica - to nie jest scena amigowska, od której ogólnie (nie wykazując konkretnych ludzi) pomimo, że kocham ten komputer odrzucało mnie właśnie z powyższych powodów.