Za kryzys i zadłużenie odpowiedzialni są cykliści...i to wiadomo od 1956 r. :)
A wracając do pytania, to po prostu pewne technologie się sprawdzają lepiej, drugie gorzej...do innych dorastamy.
Gdyby dyski dalej miały budowę taką, że prawdziwe byłoby mapowanie fizycznej struktury dysku do notacji CHS, to by było super. Ale wtedy jednolitej metody adresacji nie dałoby się zastosować np do pamięci flash, które mają inna konstrukcję. LBA uprościło ten temat. Nie twierdzę, że jest lepsze...jest bardziej jednolite. Nieważne też, jaki standard wybierzemy, to mówimy że da się korzystać z niego w zakresie do 128GB. Tak. Ale co z dyskami większymi od 128GB. Tu już CHS nie starcza. No chyba, że zrobimy standard CHS128+. Ale po co ?
Trzeba pamiętać też, że nie zaczynaliśmy od dysków ATA tylko od MFM a nawet wrócić trzeba aż do pamięci bębnowych. Za czasów pamięci bębnowych adresowalny w nich był pojedynczy bajt (bo było to przedłużenie pamięci operacyjnej). Jednak technologia zapisu i konieczność zwiększania pamięci spowodowała, że wprowadzano coraz więcej głowic i talerzy. Aż osiągnięto granice zdrowego rozsądku i mozliwości technicznych. Ponieważ programy były opracowane, zaszyty miały algorytm adresacji z podziałem na talerze i głowice, to najprościej było zaadoptować ten styl do obsługi nowego rodzaju pamięci, gdzie adresowany nie był konkretny bajt a cała grupa bajtów zwana sektorem. Stąd mamy CHS.
Pamiętajmy, że ówcześnie opracowanie programu to był WYSIŁEK i KOSZTY. Więc nie zmieniano ich tak często, wręcz nie można było. Zatem to sprzęt dostosowywano do programów a nie na odwrót. Pojawianie się komputerów PC nie zmieniło stanu rzeczy bo sprzęt nie rozwijał się tak szybko. Po przekroczeniu "masy krytycznej" ilości PC wreszcie zaczęto konstruować nowe dyski do nich i nagle okazało się, że CHS nie jest taki wygodny/jednolity. Wymyślono LBA.
Podkreślam...ani lepsze ani gorsze...inne...jednolite.
A swoją drogą to tu ciekawy opis: http://www.pcguide.com/ref/hdd/bios/modes_CHS.htm