Cena materiału i tak będzie(jest) zaporowa - i to nawet "zamienników".
Problem jest w tym że wiele tych drukarek(szczególnie amatorskich i "półkomercyjnych") nie łyknie zwykłych(i bajecznie tanich) granulatów używanych w przemyśle, a jest skazana(ze względu na uproszczoną konstrukcję) na takie w formie nazwijmy to "żyłki"(choć granulaty - a przynajmniej ich część - sprawiają właśnie wrażenie jakby były siekaną "żyłką" ;)), no bo sami przyznacie że około 80 zyli(w detalu) za kilogram ABeeSowej żyłki to jakaś paranoja (szczególnie jeśli porównać z ceną granulatu).
Są prowadzone prace nad używaniem tworzyw sztucznych z "odzysku", ale tu znów jest kilka problemów (np. to że coraz więcej jest takich "biodegradowalnych" - a chyba nikt nie chciałby żeby mu wydrukowane elementy się po roku-dwóch "rozlazły" ;)) i znów problem formy("żyłka").
Dalej, uzyskany przedmiot najczęściej(zawsze - o ile był drukowany na "szybko") wymaga dalszej obróbki, o ile nie jest to jakimś problemem przy konstrukcjach amatorskich i nietórych "półkomercyjnych"(bo po podmianie paru elementów mogą robić za jakąś OSN - np. frezarkę), to mamy z lekka przesrane w wypadku drukarek typowo komercyjnych (może za wyjątkiem tych najdroższych - bo tam wydruki potrafią być i "szybkie" i "gładkie" za razem).
Inna sprawa iż obawiam się że zanim nastanie era tanich komercyjnych drukarek, to ceny ropy(a co za tem idzie większości popularnych stosowanych tworzyw sztucznych) tak poszybuje do góry że o jakiejkolwiek sensowności drukowania (pomijam drobiazgi typu return do atarki) będzie można zapomnieć...