mono napisał/a:Trudno mi sobie wyobrazić, żeby w jakiejkolwiek firmie 92% personelu nic nie robiło. Przecież nawet w PRLu każdy pracownik musiał być rozliczany ze swojej pracy.
I ci rozliczający też pewno tak się przykładali, jak ci rozliczani, albo nawet i mniej. Co teraz też się zdarza.
Myślę, że częściowo wynika to z markowania pracy, częściowo z tego, że pracownika nie było w pracy de facto, bo stał w kolejce, gdyż rzucili papier toaletowy, sporty, albo coś równie ekskluzywnego, a reszta to niemożność wynikająca z tego, że jak człowiek nie musi pracować, to tego nie robi. Część pewnie też pracowała, ale produkowała buble.
Nie znam metodologii pomiaru, może doliczono - dość rozbuchaną, jak wiadomo - administrację, wszelkie zjednoczenia i inne badziewie. Ale i tak to niech polepszy wynik "produkcyjny" dwukrotnie (1 urzędnik na 1 robotnika to chyba nawet w peerelu rzadko się zdarzało), nie jest to specjalny powód do dumy.
Naprawdę uważasz, że 40mld$ z jakim zakończył żywot PRL w 1989r przewyższa wartość wszystkiego w tym kraju?
Produkcji przemysłowej z całą pewnością (tzn. to co było rocznie do spłacenia z tych długów przewyższało wartość tego, co mieliśmy rocznie do sprzedania, inaczej dług by nie rósł).
Co do detali, oczywiście wiele zalezy od metody liczenia. Niektórzy uważają, że wartość danej rzeczy wynika ze wzoru w rodzaju "wartość inwestycji + marża". Problem w tym, że jest to kompletna nieprawda. Jeśli zbudujesz fabrykę za 1 mln złotych, zainwestujesz w nią następny 1 mln i w magazynie znajdzie się produktu za kolejny milion (tak samo liczone: cena komponentów, energii, robocizna, marża itd.), to niektórzy mogą sądzić, np. osoba Andrzej Lepper, który swego czasu popisał się takim rozumowaniem w telewizorze, że wartość całości wynosi 3 mln. No, oczywiście nie, może to być 3 mld, albo 300 tys. albo równie dobrze zero. Wartość danej rzeczy to cena, jaką ktoś zechce za to zapłacić. Jeśli nikt nie chce zapłacić nic, no to sorry.
A co począć z dzisiejszymi 260mld$? 3RP w ciągu 20 lat niespełna potrafiła wygenerować ponad 6x więcej niż PRL w 50.
I, należy dodać, nadal jesteśmy wypłacalni. To chyba obrazuje przepaść, jaka obecną Polskę dzieli od peerelu.
Aczkolwiek oczywiście nie to, żebym uważał generowanie długów za coś dobrego, wręcz przeciwnie, kiedyś, żeby wykupić te wszystkie obligacje, trzeba będzie zdrowo beknąć. Ale nasi politycy - bo to Sejm uchwala ustawę budżetową - nie widzą dalej niż własna kadencja.
Nie napisałem, że te firmy kwitły, ale wzbraniam się przed stwierdzeniami, że wszystko było nic nie warte.
Były tyle warte, za ile ktoś chciał je kupić. Bardzo wielu takich zakładów nie chciał kupić nikt, były po prostu niepotrzebne, ani nam teraz, ani w peerelu wtedy (tylko np. sowietom).
Hmmm - a w czym tkwi przyczyna?
Nie zapytałem.
Dowodami nie rzucę, bo ich nie posiadam, ale mogę wymienić choćby transmisję w paśmie podszumowym opracowaną przez Polaków, a z której każda kablówka dzisiaj korzysta. Bodajże któryś z rodzajów lasera również jest polskim patentem (i ten ostatni niebieski również).
Jeśli to polski patent (btw. niebieski laser nie jest peerelowski), to nie można mówić o "wykradzeniu", po prostu nie wdrożono tego w kraju z powodu niemożności.
Kiedy oglądam TV. Jakoś nie pamiętam, żeby w PRL pozwolono sobie na taki kwiatek.
Za to była pani Falska i Jerzy Urban, którzy służyli do tego, żeby w sposób wysoce profesjonalny wkurwić każdego, kto na nich patrzył i ich słuchał. Wolałbym jednak tę jakąś tam mandarynę.
drac030 napisał/a:Chodziło mi o priorytety i koncentrację nie na zysku a na misji.
Etos to jest pochodna, czy tez mówiąc inaczej, nadbudowa do idei produkcji dla zysku. Jeśli ktoś jest nastawiony na zysk, ale nie robi rzeczy, które ludzie chcą kupować, to bankrutuje. Stąd masz wtórnie dbałość o jakość, innowacyjność itede., bo kto nie przejawia takich skłonności, ten nie istnieje.
nie dam sobie wmówić, że wszystko co robiliśmy przez 50 lat było nic nie warte.
Było, a dowodem jest to, że skończyło się to bankructwem. Rozumiesz, działalność, choćby nie wiem jak zaangażowana, która przynosi straty, jest gorsza ("mniej warta") niz brak działalności. W tym sensie gospodarka Antarktydy jest lepsza od gospodarki peerelu, bo nie generuje strat.