Temat: atarowe imprezy...
czy na Atarowskich imprezkach można stracić 4 pierwsze zęby?
pytanie jest poważne,
miałem kiedyś kolegę, który pierwszy raz w życiu poszedł na jakąś wioskową dyskotekę, i niestety wrócił bez "przodu"...
Nie jesteś zalogowany. Proszę się zalogować lub zarejestrować.
BigPEmu 1.12 Richard Whitehouse wydał BigPEmu 1.12
FujiNET firmware v1.3.0 Nowa wersja oprogramowania do interfejsu sieciowego FujiNET. Tym razem z obsługą TCP!
hatari 2.5.0 Od dwóch dni dostępna jest najnowsza (2.5.0) wersja Hatari.
Grawitacja 2024 Czas na kolejną edycję 8 bitowego GameJamu.
Tenebra na Atari ST/STE Wersja gry na duże atari.
Strony 1
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
czy na Atarowskich imprezkach można stracić 4 pierwsze zęby?
pytanie jest poważne,
miałem kiedyś kolegę, który pierwszy raz w życiu poszedł na jakąś wioskową dyskotekę, i niestety wrócił bez "przodu"...
jedyne na co można się narazić to na bycie ignorowanym
Karol nic nie stracisz, będzie dobrze :)
jest jakiś "plan działań" na takiej imprezce?
Wbrew pozorom to nie takie głupie pytanie. Jeden kolega wrócił z SV bez "przodu" (o szczegóły pytać Drygola).
Imprezy atarowskie bywają z reguły spokojne - raz chyba tylko w Opalenicy miejscowi chyba przywalili Macioosiowi (Wuerpe-owi), no i w Ornecie w 96 miejscowi zaczęli kamieniami rzucać z atarowców na tarasie, ale Nemesis wyjął "spluwę" i towrzystwo szybko się uspokoiło. To jedyne przypadki, które znam w historii ok. 20 lat zlotów atarowskich.
bo niektórzy to nie są obdarzeni jakąś pozytywną facjatą i może się z tego zrodzić problem...
Najważniejsze w człowieku jest wnętrze :P
To zależy w jakim jesteś wieku. Moja córka niedawno straciła pierwsze dwa, a na żadnej imprezie atarowskiej jeszcze nie była :)
To jedyne przypadki, które znam w historii ok. 20 lat zlotów atarowskich.
ja jeszcze pamiętam, QP 98 w Elblągu gdzie pod nocnym sklepem zebrała się grupa miejscowych
i chciała nas napi*... osttaecznie wróciliśmy na party paroma taksówkami :>
aha i pamiętam jeden zlot na którym organizator dostał kulkę w oko ;)
eros: powiedzmy sobie szczerze... w Elblągu "partyzanci" sami zaczepiali miejscowych dresików ;) A co do "kulki w oko", to raczej był "wypadek", a nie przejaw agresji ;)
znaczy po pijaku...
ja to po drugim wymiękam...
Ostatnio edytowany przez bezrobotny (2015-04-14 18:20:26)
Trzeba Ciebie wysłać na szkolenie …
Mamy w naszym "środowisko" specjalistę, ten człowiek wygra każde alkomat compo.
Wiele razy dawał fory innym, nie pijąc cały dzień i pokazując co potrafi :)
To taki "as" w rękawie, on dmucha na dobrym (czytaj drogim i skalibrowanym co 100 dmuchnięć alkomacie) pow. 4promile i cały dzień nic nie pije.. Przed dmuchnięciem…. :P
Ostatnio edytowany przez AS... (2015-04-14 18:34:13)
Niepozytywna facjata jest niczym wobec bycia idiotą.
Eros: bo to zły organizator był. Kulka mu w oko!
no to już wiecie o co chodzi... trzeba zachować bezpieczny dystans od przygłupa co może być trudne...
Wartoby utworzyć mapę kto kogo lubi, a kto komu chce dać w mordę. Mam wrażenie, że tych drugich powiązań będzie więcej ;-)
Wydaje mi się, że raczej prędzej doszło by do "wzajemnego unikania się pewnych osób", niż "dawania sobie po mordzie" - więcej byłoby "fochowania" niż "testosteronu" ;)
@McGyver:
Możliwe. Siły już nie te, nie chce się swoją drogą. :P
Konflikty ciągnące się latami są ogólnie bez sensu, ale każdy wie swoje i trudno (szkoda czasu?!) go przekonać do swojej racji...
A "ostracyzm" można wyrażać nie tylko w wersji Live, ale i wybierając się (lub nie) na konkretne zloty, itp. itd. :]
Dracon: ale to nie kwestia ostatnich czasów, jak sięgniesz pamięcią 15-20 lat wstecz, to mimo sympatii/antypatii nie dochodziło do rękoczynów - czy pamiętasz, żeby np. ktoś z grupy Shadows bił się z kimś z grupy Slight? ;)
Prawdziwi fajterzy walcza na fucki w skrolach!
(...)Mamy w naszym "środowisko" specjalistę, ten człowiek wygra każde alkomat compo(...)
A to nie było tak, że ów specjalista jak dmuchnął w alkomat to tenże nie wytrzymał i się zepsuł ? :)
tP
nie - były podejrzenia, że się zepsuł ale wyszło na jaw, że wszystkie są wyskalowane do 4 promili. A to trochę mało jest ;)
A to nie było tak, że ów specjalista jak dmuchnął w alkomat to tenże nie wytrzymał i się zepsuł ? :)
tP
Potrzebujesz większego dowodu, że _wygrał_? ;)
Największy dym pamiętam w Opalenicy na dworcu, kiedy spotkaliśmy kibiców Lecha. Maciek dostał gazem po oczach, Miker (chyba) stłukł dwie flaszki wódki, Dex (też chyba) wyrzucił jednego kibola na tory.
Dzień później spotkany jeden kibol szybko uciekał - oni są mocni tylko w kupie.
W Elblągu mieliśmy przygodę w środku dnia z Maćkiem przy dworcu głównym, gdzie trzech pijaczków, w tym jeden z szerokim karkiem uznało, że skoro jesteśmy przejazdem, to obligatoryjnie musimy się napić. Na szczęście obyło się bez strat w uzębieniu.
A jakąc na ten zlot mieliśmy starcie w pociągu, najpierw szukaliśmy maszynisty, potem poznaliśmy jakieś dziewczyny w Warsie, a po przesiadce w Malborku kogoś chcieliśmy bić, ale nie pamiętam już, kogo. I za co.
Ech... to były czasy...
PS. Mój rekord na automacie... tfu, na alkomacie to 3.5 w połowie imprezy, nie wiem, do ilu doszedłem sześć godzin później. Wiem tylko, że jak wstałem dzień później to miałem jeszcze 1.9 kacowego.
Strony 1
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
[ Wygenerowano w 0.094 sekund, wykonano 15 zapytań ]