Atari ST z założenia miał inny target niż Amiga. Miał być komputerem do pracy, a nie do zabawy. Momputerem dla profesjonalistów a nie dla dzieci. Atari celowało w rynek zajęty przez Apple, no i Atari miał być tańszą i szybszą wersją Mackintosha.
O ile w grach overscan, samplowany dzwięk czy sprzętowe duszki mają zastosowanie to w profesjonalnej pracy już nie.
Calamusie, Cubase czy Cad  3d.
Jeśli ktoś potrzebował lepszej rozdzielczości do pracy to mógł kupić Mega ST (później Mega STE i TT) oraz dedykowaną kartę graficzną.

Amiga miała overscan na TV ale to Atari najlepszy tryb gaficzny  - 640x400 w 72hz na monitorze whitepaper

Ostatnio edytowany przez Cyprian (2011-10-01 17:34:07)

Cyprian, rozumiem, że target itp. ale po co w ogóle ta ramka? Czy to, że komp jest do gier jednoznacznie mówi: overscan ON, a jak do pracy NO overscan? Dodatkowo na SM124 - chyba pierwszym monitorze do ST - ramka jest conajmniej za duża i wkurzająca - na pewno każdy to zauważa od razu i sie zastanawia po ch.. to jest. Cały czas pewnie chodziło tramielowi - mistrzowi w gier cenowych - na cięciu kosztów i tyle... Ech, co za dziad...

Oglądałem na necie zrzuty obrazów w 720 x 480... zero ramki - miodzio... Dziwne, że to jest tak mało popularne, zwłaszcza w czasach gdzie na 65xe ma VBXE i 640x200x16... W końcu za zachodnią granicą ST było/jest bardzo popularne, a tu zero hardware-u w tym temacie :(

Oryginalnie ramka (nie tylko w ST) była dlatego, że telewizory ucinały marginesy obrazu. Różne telewizory różnie, więc trzeba było zostawić sensowny margines żeby ekran nie był ucięty. Później nawet ten niewidzialny margines wykorzystano do przesyłania telegazety.

Usunięcie ramki na ST jest możliwe dzięki wykorzystaniu sztuczek, zasadniczo polega to na przełączeniu częstotliwości w odpowiednim momencie wyświetlania ekranu. Jeśli chodzi o dolną i górną ramkę, wystarczy zrobić to raz na ramkę, ale jeśli chodzi o lewą i prawą, to trzeba to robić w każdej linii. Do tego ST różnią się tolerancją czasową, więc niektóre produkcje na niektórych maszynach mają problemy, bo koder dobrał tak że pasowało na jego, ale na innych już nie. Przy czym istnieje 'część wspólna', ale za dawnych czasów nie wszyscy ją znali.

Tą filozofię często słyszę i czytuję ale nie wydaje mi się to do końca prawdą. Pamiętam że w starych pismach nie raz czytałem że ST miał być tak rewelacyjnym komputerem, że miał się odnaleźć na wszystkich segmentach ( włącznie z tym dziecięcym ). Muszę tego poszukać, bo nie wiem czy to mi się nie przyśniło.
Do tego naginasz czasoprzestrzeń pisząc "Atari ST z założenia miał inny target niż Amiga" Jak już to Amiga mogła by mieć inny target niż ST :P

Ostatnio edytowany przez jury (2011-10-04 09:27:15)

jurex, ja nie twierdzę że ST był w 100% kierowany do profesjonalistów. Na pewno Atari chciało zahaczyć też o rynek gier bo tam też były pieniądze, ale raczej chodziło im jednak o rynek Pro.
Chodzi mi o to że do ST wprowadzono parę cech które go targetowały inaczej niż Amigę. Te cechy to tryb ekranu wysokiej rozdzielczości, złącze twardego dysku (dość drogiego) czy złącze midi. Dla gracza to o kant dupy potłuc. za to pożądane przez profesjonalistów. Jak dla mnie to one właśnie są esencją ST.

a czasoprzestrzeń naginam :)
Co do Amigi to nie miała targetu, bo z jednej strony była to konsola do gier do której ktoś przypadkowo dokleił klawiaturę. Potem dowalił niby zawodowy system ale bez ochrony pamięci. A potem przypieczętował obowiązkowym ładowanym z dyskietki systemem.
prawdziwy Frankenstein
pominę ulubione "Guru Meditation"  :)

adamk: ? nie widzę żadnego linka do 'prawie pstryka' ...

Nie, jeśli dobrze pamiętam, to rynek gier też miał być zdobyty profesjonalnie :) Im się nawet przecież po czterech latach nie udało poprawić swoich żartów przy projektowaniu Amiga Killera ;) a to przecież była maszyna stricte projektowana pod rynek gier. To były dupki ( Tramiele ) którzy jedyne co umieli to ciąć koszty, no podobno mieli( przynajmniej ten główny Tramiel ) też jeszcze inną zdolność, traktowali pracowników jak gówna.

A, overscan CHYBA ( bo nigdy w to nie wnikałem ) nawet nie zjada 50% cpu choćby i w tych przypadkach kiedy czekamy na osiągnięcię jakiegoś "punktu" za pomocą durnych nop'ów :) nie mówiąc już o przypadkach kiedy zamiast czekać coś tam sobie robimy :) Ale mogę być w kompletnym błędzie.

Ostatnio edytowany przez jury (2011-10-04 11:40:22)

Jest to dobra teoria, równie dobrą jest to że byli zbyt mocno przekonani o swoim Amiga Killerze :P A byli :D

Edit:
A czekaj, a czy Mega ST i Mega STE to też nie były jak to nazywasz STki po drobnym lifting'u? :) TTka faktycznie jest jakby zupełnie inną jednostką, natomiast Mega ST to praktycznie ST w innej obudowie, a Mega STE to STE + parę bajerów, więc ja bym nie widział tego jako 3 pełne jednostki od czasów ST :P

Ostatnio edytowany przez jury (2011-10-04 12:34:17)

Ale to jest nadal STE tyle że właśnie z jak to nazywasz ficzerami ( ja to piętro wyżej nazwałem kilkoma bajerami )
A Mega ST to zwykłe ST!!!!!

Ostatnio edytowany przez jury (2011-10-04 12:38:37)

jury masz rację, na pierwszy rzut oka Mega ST/STE to ST/STE po liftingu.
Jednak z punkty widzenia Pro, jest to inny komputer - obudowa desktop, slot na karty graficzne . Za osobną klawiaturę, większą rozdzielczość na dużymo monitorze  czyli za wygodę przy pracy warto zapłacić więcek $

Mega ST to może fakt, ale Mega STE to o wiele więcej nić STE podrasowane o zewnętrzną klawiaturę bo masz:
- VME
- 16MHz
- cache
- kontroler SCSI
- zegar czasu rzeczywistego

Moim zdaniem to całkiem sporo.

Wiesz, tak patrząc to można tak też patrzeć na Falcona - trochę drutów z szyny usnięt, troche dodano.

Przy czym nie wydaje mi się żeby to było takie proste. VME to kontroler z DMA, tak samo SCSI. A zsynchronizowanie tego razem i z resztą drutów to trochę więcej niż 'trochę drutów' ;)