26

(75 odpowiedzi, napisanych Bałagan)

uicr0Bee napisał/a:

No też nie uogólniajmy. Niektórzy świadomie wybierają inne produkty niż mejd-in-rpc (gdy jest wybór, bo czasem nie ma), choć oczywiście to zdecydowana mniejszość.

Oczywiście masz rację - to było uogólnienie. Ale tak bliskie rzeczywiści, że myślę, że praktycznie pomijalne. Sukcesy tych wszystkich aliexpresow, temu, itp., na których ogromna liczba ludzi z zachodu beznamiętnie masowo tam kupuje "bo tanio", tylko to potwierdzają.

27

(75 odpowiedzi, napisanych Bałagan)

drygol napisał/a:

Jak dla mnie to to typowe lobbowanie przez koncerny prawo. Duże podmioty stać na utrzymanie działów prawnych i ludków którzy porobią odpowiednie  etykiety.

Jako klient mam prawo domagać się odpowiedzialności i rzetelności od producentów i jak najlepszego zagwarantowania bezpieczeństwa kupowanego produktu. Sami producenci nie będąc zobligowani przez przepisy do podawania rzetelnych informacji, niekoniecznie będą do tego chętni.

drygol napisał/a:

Zauważcie że w żarciu to już dawno jest i jest też przy okazji przewał na przewale. Przykładowo, zamiast napisać że produkt zawiera glutaminian sodu to producenci piszą albo MSG, albo ekstrakt białka sojowego albo wręcz wzmacniacz smaku. W moim przypadku to jest istotne info bo nie mogę tego jeść co wymusiło na mnie nauczenie się wszelkich wcieleń tego związku aaaaale, w teorii to prawo ma chronić wszystkich a nie tylko tych co się mają chęć naumieć. Czyli że niby prawo jest ale ci więksi odrazu wiedzą jak to omijać.

Trochę brak konsekwencji w tym co piszesz. Bo wiesz, alternatywą jest brak przepisów zobowiązujących producentów do podawania takich informacji. Więc wtedy w ogóle nie będziesz wiedział czy w jedzeniu jest to co może Ci szkodzić. Ale problem, o którym piszesz można rozwiązać przez ściślejsze przepisy, np. że w przypadku glutaminianu sodu należy podawać, że jest glutaminian sodu, a nie inne substancje, które mogą służyć, jak rozumiem, do maskowania tego składnika.
No ale skoro jest się przeciwnym istnieniu takich przepisów to trzeba - jak przedmówca pisał - polegać na reakcjach rynku. Czyli jeśli po fejsbuku rozniesie się, że dana zupka uśmierciła X osób to będziesz wiedział, żeby jej nie kupować pod warunkiem, że to nie Ty byłeś obiektem tego doświadczenia rynkowego.

drygol napisał/a:

W PRC tego nie ma i dlatego lecą do góry ze hohunio.

Albo nie wiesz, albo udajesz, że nie wiesz, że to wszystko wynika głównie z niskich cen, które z kolei są konsekwencją niskich kosztów osobowych. A mówiąc wprost - często wręcz niewolniczych. Dla nabywców z krajów zachodu jest to oczywiście bez znaczenia bo kupują tanio. Ale chyba nie do tego powinniśmy dążyć. Chociaż rozumiem producentów, którzy chcą i u nas produkować najtańszym kosztem. Poza tym wiadomo jaka jest jakość taniej chińszczyzny. Albo dokładniej - jak jest ona przewidywalna. I tutaj kłaniają się przepisy.

28

(75 odpowiedzi, napisanych Bałagan)

Mq napisał/a:

Rynek sam weryfikuje kto się na nim utrzyma a kto nie i dzieje się to właśnie za pomocą jakości produktu ocenianej przez samych odbiorców.

Stałe hasło ultraliberałów. Tylko, że aby taki podmiot faktycznie zniknął z rynku z powodu złej jakości to najpierw musi narobić trochę szkód, aby ta zła jakość wyszła na jaw. No i nie może być w danej dziedzinie monopolistą. Czyli klienci mają być rodzajem królików doświadczalnych dla sprzedawców, a sprzedawcy mają ponosić konsekwencje (rynkowe) dopiero wtedy gdy narobią klientom tyle szkód, że rozejdzie się to po rynku, a oni w tym czasie odpowiednio na nich zarobią. Radosne.

Uwolnijmy również lekarzy od odpowiedzialności, bo rynek też ich będzie weryfikował. "Rynek" (pewnie fejsbuk) Ci podpowie, który lekarz bez odpowiedzialności prawnej uśmiercił ilu pacjentów i do tego lekarza nie pójdziesz. O ile to nie Ty będziesz wcześniejszym pacjentem tego lekarza.


Mq napisał/a:

Tak właśnie, przyjmijcie do wiadomości że żyjecie pod zaborami, może wtedy zrozumiecie jak wam się sprzedaje niewolę pod płaszczykiem opieki.

Łojej :).

29

(75 odpowiedzi, napisanych Bałagan)

Wiesz, każdy kij ma dwa końce.

Dla producenta czy sprzedawcy byłoby oczywiście najlepiej gdyby nie musiał tworzyć żadnej dokumentacji, nie musiał dawać żadnej gwarancji czy rękojmi itp., nie musiał dbać o bezpieczeństwo produktu wpisując w instrukcję jedno zdanie, że użytkownik ponosi jedyną i pełną odpowiedzialność za skutki używania produktu, w tym np. pożar spowodowany błędną konstrukcją urządzenia, itp. itd.

Z punktu widzenia klienta sprawa wygląda inaczej.

Jeżeli ktoś odgórnie nie zadba o prawa klienta, będą oni zawsze na przegranej pozycji będąc co do zasady stroną słabszą od sprzedawców.

30

(75 odpowiedzi, napisanych Bałagan)

Czyli to o czym pisałem, ale opisane od strony rzeczywistego przypadku, a nie teorii :). Nie taki więc diabeł straszny :).

31

(75 odpowiedzi, napisanych Bałagan)

Taką treścią bym się aż tak bardzo nie przejmował. To jest bardziej element informacyjny. Chodzi o informację o tym, w jaki sposób Allegro wchodzi w posiadanie danych osobowych od klientów (i przypomnienie, że takie dane przekazywane do Allegro muszą być przetwarzane w sposób zgodny z prawem przez firmę je przekazującą).

32

(75 odpowiedzi, napisanych Bałagan)

Adam Klobukowski napisał/a:

Allegro ma ładny poradnik co trzeba zrobić żeby spełnić wymogi GSPR, nie ma tego wiele, apokalipsa odwołana. https://help.allegro.com/sell/pl/a/jaki … 5xK1MOxac1

Tutaj raczej chodzi o coś innego niż w dyskusji - o zasady wprowadzania produktów na rynek.
Natomiast te zatrzymania kwot przy płatnościach (czasowe wg mnie) prawdopodobnie wynikać mogą z procedur związanych pzrzepisami AML (przeciwdziałanie terroryzmowi, itp.) i te przepisy nie są już takie proste. Natomiast one nie są proste głównie dla instytucji finansowych (!), które muszą tych przepisów przestrzegać i na różne sposoby monitorować przepływy kasy. Dla zwykłego szarego człowieka, który tylko handluje normalnymi rzeczami to najwyżej kwestia uwiarygodnienia siebie jako rzeczywistego odbiorcy i na tym dla takiej osoby kończy się upierdliwość procedur.

tOri napisał/a:

No i ja właśnie dostaję za 60 euro, gdzie kupujący zapłacił 90 (!)... Wzięli swoje, a mojego nie oddają. Syf.

Czyli ta różnica to prowizja za sprzedaż?! Jeśli tak to nieźle :(.

33

(75 odpowiedzi, napisanych Bałagan)

Może przyczyny były inne. Albo przyczyna podobna, ale np. brak możliwości weryfikacji transakcji poprzez brak zweryfikowanych danych odbiorcy (i tutaj wracamy pośrednio na początek wątku).

34

(75 odpowiedzi, napisanych Bałagan)

saulot napisał/a:

(...)Pypal nie jest bezpieczny, mogą zablokować konto jak będzie np. duży przypływ środków. Tak np. było z zamówieniami na USatana do ST, jak ludzie zaczęli robić przedpłaty na urządzenia to PayPal zablokował konto w ramach swojego widzimisię (,bo to podejrzane, że konto świeci pustkami i nagle wpływają jakieś pieniądze) i nawet nie pamiętam ile trwało odkręcanie tego i czy w ogóle się udało. Myślę że to nie jedyny przypadek.

Instytucje finansowe mają obowiązek (podkreślam: obowiązek) monitorowania transakcji pod kątem podejrzanych operacji. Ma to związek z przepisami o przeciwdziałaniu terroryzmowi czy praniu brudnych pieniędzy. Przesłanki za tym co może być podejrzane wynikają z przepisów, ale także wytycznych wewnętrznych samych instytucji, które z kolei mogą wynikać z przepisów sformułowanych bardziej ogólnie.

Nagły wpływ środków z wielu źródeł na konto wcześniej mało aktywne mogło być przesłanką. Wiele jeszcze innych przesłanek może być brane pod uwagę, że dana operacja wymaga weryfikacji.

Natomiast jestem niemal pewien, że jeśli faktycznie była to blokada środków to była ona ma czas weryfikacji.

Równie dobrze blokada mogłaby być nałożona gdyby to nie był PayPal, a jakiś bank.

Oczywiście można sobie psioczyć na to jak to banki i "korporacje" (modne negatywne hasło ostatnio) za dużo sobie pozwalają, ale trzeba wziąć pod uwagę to, że gdyby nie było tego typu przepisów służących weryfikacji operacji finansowych, przepływy kasy między szemranymi organizacjami np. terrorystycznymi byłyby puszczone na żywioł i poza wszelką kontrolą, co nie byłoby bezpieczne dla nas wszystkich. Takie niestety mamy nieciekawe czasy, że trzeba dmuchać na zimne.

Dlatego też to co napisałem jak najbardziej nie jest OT w stosunku do pierwotnego tematu :).

uicr0Bee napisał/a:

Skoro już i tak OT, to o-el-iks mi ostatnio nie pozwolił wystawić ogłoszenia na cart z grami "9999999 in 1" bo "w tytule ani treści ogłoszenia nie można podawać nr telefonu"...

To jest śmieszne, ale to już kwestia "głupiego" algorytmu :).

35

(75 odpowiedzi, napisanych Bałagan)

syscall napisał/a:

Wincyj Unii Europejskiej, wincyj Tuska. Uśmiechamy się.

No dobra, ale jaki to ma związek z tematem? Skoro już o ochronie danych osobowych mówimy, to akurat właśnie ta "zła" Unia wprowadziła bardzo silne przepisy chroniące dane osobowe osób prywatnych (RODO), dużo silniejsze niż w innych "rozwiniętych" krajach. Więc nie rozumiem tutaj tego wątku politycznego.

36

(75 odpowiedzi, napisanych Bałagan)

To raczej nie kwestia tego czy eBay czy Allegro (chociaż pewnie nie na 100% ;) ), ale ogólnie ochrona kupujących jest raczej silniejsza niż ochrona sprzedających. Nie chcę oceniać czy to dobrze czy źle. Wynika to pewnie z prawdopodobieństwa oszustwa po obu stronach oraz tego, że kupujący jest na ogół stroną słabszą transakcji.

Oczywiście może to prowadzić do różnych patologi i pewnie często prowadzi.

I pewnie z tych opisanych wcześniej powodów z eBay Ci się udało jako kupujący, a na Allegro jako sprzedający - nie. Natomiast ta operacja na Allegro dodatkowo nie była standardowa, jednoetapowa (kupno, dostawa, koniec) więc i dochodzenie tego, która strona jest winna (u kogo zdarzyło się uszkodzenie sprzętu), obarczone jest większą niepewnością z punktu widzenia serwisu.

37

(75 odpowiedzi, napisanych Bałagan)

Jacques napisał/a:
prz napisał/a:

OLX też podobno bierze te dane od każdego sprzedającego, który korzysta z ich systemu płatności.

No nie bardzo, korzystam od lat, sprzedając coś sporadycznie i jedynie numer rachunku się podawało, na który przelewają kasę za sprzedane przedmioty. Żadnych skanów dowodów nie było, ale ja się łapię na te obecne "limity donosu" ;-)

Pewnie masz rację. Ja nie sprzedawałem na OLX więc nie wiem. To co wiem to m.in. zasłyszane informacje od sprzedawców, którzy nie mają włączonej opcji wysyłki OLX. Być może to jest ich sposób tłumaczenia dla kupujących dlaczego nie korzystają z tej formy wysyłki :)? Ale dlatego napisałem, że "podobno" ;).

TMK napisał/a:

Gwoli ścisłości @prz, to nie pesel zastrzegasz tylko dowód osobisty a ten to jednak coś więcej niż sam pesel ;-)

Tak naprawdę to nie jest ani zastrzeganie PESELa ani dowodu, tylko możliwości wykonywania określonych czynności dla danego PESELa. Natomiast sam rejestr nazywa się "rejestr zastrzeżeń numerów PESEL", więc od strony nazwy jest to "PESEL". Szczegóły w ustawie z 7.07.2023 r. "o zmianie niektórych ustaw w celu ograniczania niektórych skutków kradzieży tożsamości".

TMK napisał/a:

Co do ebay, mam konto od bardzo dawna ale kupiłem tam może ze trzy rzeczy natomiast zastanawia mnie czy nie lepiej używać paypala do takich rzeczy jak płatności? Nie trzeba byłoby ebayowi nic wysyłać. O ile się da paypal pod ebay podpiąć...?

PayPal jest od dawna podstawową formą płatności na eBay. I dla kupujących chyba najbezpieczniejszą. Nie wiem czy dla sprzedających.

38

(75 odpowiedzi, napisanych Bałagan)

x_angel napisał/a:

Zgadza się, muszą raportować do skarbówki zgodnie z DAC7.

Chyba to nie jest u nich wyznacznik takiego żądania. Znam sytuację, że prosili o dowód od kupującego, który nigdy tam nie sprzedawał, ale złożył roszczenie, które zostało uznane. Więc być może biorą dane od osób, którym wypłacają kasę.

OLX też podobno bierze te dane od każdego sprzedającego, który korzysta z ich systemu płatności.

Też tego nie lubię i staram się unikać i nie zgadzać gdzie mogę. Ale podejrzewam, że oni to robią z uwagi na te różne przepisy o praniu pieniędzy, przeciwdziałaniu terroryzmowi, itd. - dla swojego bezpieczeństwa, aby mieć zidentyfikowaną osobę, której wypłacają kasę. To są poniekąd instytucje finansowe. Oczywiście zwiększa to ryzyko wypływu danych. Dlatego to zastrzeżenie, o którym pisałem warto sobie profilaktycznie włączyć - w niczym nie szkodzi, a może pomóc.

39

(75 odpowiedzi, napisanych Bałagan)

I tak i nie. Samo "zastrzeżenie" to nie wszystko. Daje to dodatkowe zabezpieczenia.

"Tak" - pod kątem tego, że jeszcze pól roku temu można było stać się pożyczkobiorcą nie wiedząc o tym (chora była przede wszystkim możliwość prostego wykorzystania nieswoich danych). Ale to nie wynikało z bezpośrednio braku możliwości "zastrzeżenia" PESELu tylko tego, że ktoś po prostu mógł posłużyć się Twoimi danymi i dużo zależało od firmy czy jakoś zweryfikuje czy faktycznie prawdziwy właściciel danych chce np. wziąć pożyczkę.

"Nie" - pod kątem tego, że to zastrzeżenie daje dodatkową ochronę. Przepisy są skonstruowane w sposób sprytny. Firmy np. pożyczkowe (ale nie tylko o pożyczki chodzi, również o umowy telekomunikacyjne itp.) mają co prawda obowiązek sprawdzenia czy pożyczkobiorca nie zastrzegł PESELu. Nie daje to jednak gwarancji, że taka firma to sprawdzi. ALE (!) jeżeli w takim przypadku okaże się, że pożyczka została jednak zaciągnięta na osobę z zastrzeżonym PESELem, to zgodnie z tymi przepisami, konieczność spłaty nie obciąża tej osoby tylko jest odpowiedzialnością pożyczkodawcy.
I to jest chyba najważniejszy plus tych przepisów.

40

(75 odpowiedzi, napisanych Bałagan)

Może to częściowo OT, ale dla własnego bezpieczeństwa na wypadek wycieku danych warto skorzystać z możliwości zastrzeżenia PESELu, co jest w PL możliwe dopiero od kilku miesięcy.
Być może od strony prawnej ma to bezpośrednie przełożenie na bezpieczeństwo na terenie RP (nie wiem), ale w razie czego takie zabezpieczenie może być jakimś rodzajem argumentu prawnego w razie problemów.
Swoją drogą najbardziej chore jest to, że taka możliwość pojawiła się z takim ogromnym opóźnieniem. Wcześniej nie miało się większego wpływu na to czy ktoś nie zaciągnie pożyczki na ukradzione dane.

Cześć. Tak delikatnie podbijam :) - może w międzyczasie komuś z Was wpadły w ręce pozostałości po Atari 1020 lub innym podobnym ploterze?
Tak dla przypomnienia: Wystarczy mi nawet sama część mechaniczna, może być częściowo niesprawna. Poza Atari 1020, mechanizm ten (produkowany przez Alps) występował w wielu innych ploterach; najczęściej spotykane to Commodore 1520 i drukarki do kalkulatorów Casio i Sharp, ale też w drukarkach do wielu innych komputerów 8-bitowych.

42

(5 odpowiedzi, napisanych Bałagan)

Cześć,
Nie znałem Twojej strony (przepraszam); dopiero po Twoim poście zajrzałem. Jestem zaskoczony ilością ciekawych i nietypowych projektów - i chyba dość egzotycznych bo szerzej raczej nieznanych. Pomysł na karty dźwiękowe do małego Atari :)! Udało Ci się odtworzyć również AtOnce! Gratuluję wytrwałości i pomysłów i życzę kolejnych projektów. Szkoda, że nie robisz niczego do Amigi bo na pewno wymyśliłbyś też coś ciekawego, a przydałoby się ;). Przepraszam za ten OT, ale jestem pod dużym wrażeniem :).

Jeśli chodzi o tę kartę to te złote paski na obudowie to nie są złącza tylko grafika? Pytam bo tak właśnie umiejscowione są złącza w kartach pamięci do starych kalkulatorów Casio i Sharp z tego okresu i na początku myślałem, że tutaj jest to rozwiązane podobnie. Ale ze zdjęć z Twojej strony wynika, że złącze jest chyba na krawędzi?

Napisz ile amperów mają na 5V bo to dla kupujących istotna informacja w przypadku amigowych zasilaczy :). Różnice pomiędzy modelami były duże.

44

(21 odpowiedzi, napisanych Bałagan)

tOri napisał/a:

Z tego co pamiętam - nawet EC są użyteczne mimo braku FPU i MMU.Pozdrawiam

Cześć. Nie wiem jak w Falconie, ale w A1200 wersja LC potrafi (rzadko, ale jednak) robić psikusy. Programy skompilowane na 060 na ogół oczekują obecności FPU. Trzeba więc pamiętać, aby korzystać z wersji np. dla 020 co może odbić się na tym, że nie wykorzysta się ze wszystkich dobrodziejstw prędkościowych 060. Jeżeli program sam wykrywa procesor i automatycznie uzna, że to 060 to może być jeszcze gorzej. I w efekcie pojawiają się nieoczywiste guru w dziwnych momentach. Oczywiście raczej nie w grach, ale to nie do gier ten procesor jest przydatny.

Czyli 68LC060 w Amidze raczej traktować trzeba jak taki szybki 68030. Stąd między innymi różnica w cenie w stosunku do pełnej wersji.

Nie wiem jak jest z EC (czyli z dodatkowo wyciętym MMU). Na pewno nie lepiej. Ale mam wrażenie, że ich oferty pojawiają się rzadziej, więc szansa, że masz taką wersję pewnie też jest mniejsza.

Jasne, dzięki. Dla mnie było kiedyś sporym zaskoczeniem w ilu urządzeniach był stosowany ten sam mechanizm bo przez lata żyłem w przeświadczeniu, że to oryginalny produkt Atari.
W każdym razie dobra uwaga @Sikor. Jeśli ktoś z Was ma złomy tych mechanizmów niekoniecznie Atari to też jestem chętny :).

Sikor napisał/a:

Czyli plotter Alps. Może pomoże "lista" kompatybilnych urządzeń (z Wikipedii) ...

Wiem, wiem ;). Jest tego jeszcze duuużo więcej. Łącznie z jakimiś starymi urządzeniami medycznymi. Wszystkie łączy ten sam mechanizm, ale w kilku rozmiarach. Niektórych również szukam, ale cześć z nich to totalne egzotyki nie tylko na naszym rynku. Dzięki i pozdrawiam :)!

Dla wyjaśnienia: oczywiście nie za darmo :). Tylko z góry zaznaczam, że nie zależy mi na działającej drukarce albo ładnym stanie bo takiegp zabytku to szkoda rozbierać na części ;).

Cześć,
Może ma ktoś z Was jakieś resztki z drukarki Atari 1020, których chciałby się pozbyć?

Potrzebuję kilku części z mechanizmu Alps, który był użyty w tej drukareczce (m. in. silniczek krokowy, blaszka przy rewolwerku pisaków i inne). Nie szukam tego do drukarki Atari (taką udało mi się już odratować), ale do naprawy innej drukareczki opierającej się na tym samym mechaniźmie (chodzi m.in. o drukareczkę do przedpotopowych kalkulatorów Casio).

Nie potrzebna mi więc nawet obudowa lub cała drukarka (takiej to szkoda używać na części), a bardziej sam mechanizm, nawet nie w pełni działający, a nawet jego elementy. O ile nie pochodzi ze spotkania z walcem drogowym ;).

Pozdrawiam!

49

(21 odpowiedzi, napisanych Kolekcjonowanie)

uicr0Bee napisał/a:
prz napisał/a:

Kwestia udowodnienia przed urzędem np. ceny i daty zakupu[...]

Będziesz chodził i udowadniał?

Podejrzewam, że to urząd będzie wzywać o wyjaśnienia. No i pytanie, ile będzie rozsądku po stronie urzędu. Ale o tym już pisałem.

50

(21 odpowiedzi, napisanych Kolekcjonowanie)

Nie do końca tak. Prowizja jest dla Allegro jako zapłata za usługę sprzedaży. Tak jak na bazarze płaci się za stolikowe. A wiadomo, że serwisy internetowe jak Allegro lub OLX dają lepsze zasięgi więc i ryzyko, że ktoś będzie to wykorzystywał do działalności w szarej strefie większe.

Natomiast podatek jest od dochodu. Dochód jest wtedy - uproszczając - gdy cena sprzedaży przekracza cenę kupna.

No i tutaj są wyjątki. Jeśli produkt miałeś > 6 miesięcy i nie prowadzisz działalności to teoretycznie podatek Ciebie nie dotyczy.

Kwestia udowodnienia przed urzędem np. ceny i daty zakupu i tego, że nie robisz z tego stałego źródła dochodu - bo wtedy podchodzi to pod działalność. To w niektórych przypadkach może nie być łatwe. I tutaj właśnie wchodzi kwestia rozsądku w przepisach unijnych, o których pisałem i potencjalnego nierozsądku i nadgorliwości w działaniach polskich urzędów.