drac030 napisał/a:Nawet na zwykły zdrowy rozsądek biorąc to musi tak działać, bo z łatwością można wskazać rzeczy, które wolno robić Chrystusowi, ale nie wolno ich robić chrześcijaninowi.
Powtarzam, ze ja jako byly katolik (a jak pewnie wiesz odejscie od wiary wymaga zwykle gruntowniejszego jej przestudiownia i zrozumienia niz pozostanie w niej) intuicyjnie i zdroworozsadkowo sadze odwrotnie.
I nie chodzi o to co teoretycznie "wolno" Chrystusowi (bo skoro przyjac ze jest Bogiem, to faktycznie moze wszystko), ale o to co czynil na ziemi bedac czlowiekiem.
Ale ten spor brnie za daleko w teologie. Poszukajmy od tego "fachowca".
drac030 napisał/a:Podobne nieporozumienie masz w sygnaturce: "Gdyby Bóg chciał chronić prawa autorskie to byłoby odpowiednie przykazanie w dekalogu!!!" Ale dekalog to jest wg Biblii zestaw praw uniwersalnych (obowiązujących zawsze i wszędzie), a więc odpowiednie przykazanie tam jest. Nieporozumienie polega tym, że interpretujesz dekalog literalnie - tymczasem, jeśli jest to - a Biblia niewątpliwie tak twierdzi - zestaw uniwersalny, to obejmuje wszystkie sytuacje z definicji. A skoro wszystkie, to i kopiowanie programów również.
Toz to tak piekny przyklad sofistyki, ze az siadlem! :)
Nie interpretuje dekalogu literalnie. Ale to niewazne. Blad jest w Twoim zdaniu "Ale dekalog to jest wg Biblii zestaw praw uniwersalnych (obowiązujących zawsze i wszędzie), a więc odpowiednie przykazanie tam jest." Skad taki pomysl??
Dekalog to jedynie zbior nakazow i zakazow. Dotyczy wszystkiego ale nie REGULUJE wszystkiego. To rodzaj prawa. Inaczej mowiac: jesli o czyms nie ma mowy w Dekalogu to znaczy ze jest dozwolone i nie jest przymusowe.
Jesli sadzisz inaczej to powiedz mi gdzie dekalog sie odnosi np do pieczenia bułek albo porannej gimnastyki?
BTW. Kiedys Sapkowski w opowiadaniu o Wiedzminie zapytal: "po czyjej stronie jest kowal podkuwajacy konie, Dobra czy Zła?".
Oczywiscie ze niektorzy ludzie powtarzaja w kolko "kopiowanie = kradziez" min po to by wciagnac te sfere zycia pod "jurysdykcje" Dekalogu. Jesli na to sie zgadzasz to tak, Dekalog ma odpowiednie przykazanie. Jesli nie (jak ja), to nie ma.
drac030 napisał/a:nosty napisał/a:drac030 napisał/a:>Ale małe firmy (jedno-dwuosobowe), które nie mają sił na ściganie ludzi po świecie, wykańcza właśnie piractwo
Mysle ze jest to jeden z tych czesto powtarzanych mitow. Male firmy, czy tez niezalezni tworcy, sa duzo bardziej elastyczni i "postepowi" niz wielkie koncerny. Rowniez w wyniku tego, ze nie stac ich na walke z piractwem, dostosowuja sie do cyfrowego swiata "post-copyright", adaptują swoj biznes, szukaja nowych rozwiązan ekonomicznych czy artystycznych.
Z czego nie wynika w żaden sposób, że kopiowanie stuffu bez ich zgody jest etyczne. Jeśli w Polsce zapanuje rozbój na drogach, to handel się dostosuje (podnosząc ceny żeby opłacić ochronę, inwestując w transport powietrzny itp.), ale absolutnie nie zmienia to niczego w kwestii napadów na transporty - zbójowanie jak było, tak jest i pozostanie bandytyzmem.
No wlasnie nie. Bo jesli bilans calkowity "bandytyzmu" dla miasta, swiata, kraju bylby dodatni to predzej czy pozniej zostalby on zaakceptowany i usankcjonowany (w "Swiecie Dysku" PRatchetta istniala gildia zlodziei. Owszem kazdy mogl byc w majestacie prawa raz na jakis czas okradzionym, ale za to sytuacja w miescie byla kontrolowan i STABILNA, co w bilansie ogolnym bylo dla miasta cenniejsze. Cos w tym jest.).
Demokracja temu sprzyja, choc w sumie nie jest konieczna. Wystarczy ekonomia.
Takim "oswojonym bandytyzmem" dozwolonym choc niewatpliwie łupiacym kupcow i zmniejszajacym ich zyski są podatki! I zauwaz ze kupcy sie dostosowują - wydaja pieniadze na unikanie tychze (np. przez zatrudnianie doradcow podatkowych).
Ale genralnie przyklad byl nietrafiony.
Bo ja probowalem (moze nieudolnie) wykazac to co mowi Lawrence Lessig w ksiazce Wolna Kultura (http://www.futrega.org/wk/): ze mozliwosc latwego, taniego kopiowania i przesylania danych cyfrowych (rowniez tych obecnie chronionych prawem autorskim) nalezy traktowac jak zdobycz cywilizacji a nie jako zło.
Walke z tym porownuje do walki XIX pastuchow z pociagami czy samolotami ploszacymi ich bydlo. Zgodzisz sie ze ponosili oni w wyniku tego płoszenia realne straty, prawda? Ale czy w imię interesow tej wąskiej grupy ludzi nalezaloby zrezygnowac z pociagow i samolotow?
Ta zmiana paradygmatu jest najwazniejsza.
Inaczej mowiac: swiat sie zmienil i artysci/wytwornie/sprzedawcy musza sie do tego zmieniajacego sie swiata dostosowac a nie odwrotnie.