Dla mnie tekstowki byly objawieniem. Tzn. bylem oczarowany faktem ze mozna porozumiewac sie z komputerem za pomoca jezyka "naturalnego". Grafika zazwyczaj jedynie przeszkadzala (bo w tekstowkach zwykle byla traktowana po macoszemu i dlugo sie rysowala algorytmami "wektorowymi").
Natomiast przyznam sie, ze zaglosowalem "Nie, takie gry ssą.". Bo wg mnie gry nie pozwalajace wpisywac polecen tylko dokonywac prostych wyborow to takie wykastrowane tekstowki :P No nie lubie.
Pamietam ze zaskoczeniem bylo tez dla mnie kiedy sie dowiedzialem, ze w manualach do tekstowek czesto wymienione sa slowa ktorych mozna uzywac. Ja oczywiscie gralem najpierw w "piraty" z gieldy i bylem przekonany ze odgadywanie slownika jest czescia zabawy ;)