151

Odp: Quo Vadis scena?

Dracon napisał/a:

Znajac "przepychanki" miedzy tym a "innym forum" nawet jakbym wiedzial, ze moge (a nie wiedzialem - uwierz choc raz), to bym sie powstrzymal, a dlaczego to juz napisalem wczesniej.

Wybacz. Nie wierzę.

Dracon napisał/a:

Interesuje mnie do czego tu dokladnie pijesz (do mnie), a nie takie tam strzaly obok. :P    Za "konfidenta" powinienem sie obrazic, bo nigdy nie powiedzialem, ze sie calkowicie z jednym czy drugim miejscem utozsamiam (choc blizej mi obecnie do tego drugiego, hehe).

A o to mi chodzi. Masz coś jeszcze do dodania? Konfidencie.

http://img148.yfrog.com/img148/3328/zrzutekranu3m.png

Dracon napisał/a:
dely napisał/a:

Tak, jesteś przykry. Wręcz żałosny.

A Ty za to jestes wspanialy i w ogole.

"Nieee, to ty jesteś głupi." Idź teraz naskarżyć komuś, skoro się tak przekomarzasz.

Dracon napisał/a:

Pamietasz przypadkiem jak to skromnie sie kiedys okreslales (cos na "mega...") ? ;)

Tak, tytułuję się MegaBossem do tej pory, co w tym złego. Nie załatwiam za to greetzów w demie (nie swoim) za donosy.

Dracon napisał/a:

A Ty sie nie odniosles do powyzszej sprawy sprzed lat paru, ktora chwaly Ci nie przyniosla.

O fsckera chodzi? Wszyscy wiedzą o co chodziło, dalej będziesz to drążyć?

Z mojej strony dalsza dyskusja jest bezcelowa.

Czy możecie wyjaśnić, Stirlitz, dlaczego wasz służbowy adres stirlitz@rsha.gov.de ma aliasa justas@gru.su?
Nie czytam PM. Proszę używać e-mail.

152

Odp: Quo Vadis scena?

dely napisał/a:

Oczywiście nie pokażę palcem, bo widać Kaz poszedł po rozum do głowy i skasował wątek w którym konfidenci popisywali się, że "uprzejmie donoszą".

Wątek został usunięty na moją prośbę, ponieważ uważam, że był niesmaczny i wprowadzał niepotrzebnie niezdrową atmosferę, oraz "podjudzał".

Ci, którzy przemawiają w imieniu Boga powinni pokazać listy uwierzytelniające. J. Tuwim

153

Odp: Quo Vadis scena?

dely napisał/a:

Wybacz. Nie wierzę.

A ja Tobie. Niestety.

dely napisał/a:

A o to mi chodzi. Masz coś jeszcze do dodania? Konfidencie.

Pewnie.  Osmieszyles sie niechcacy, bo byl zarzut, ze czepiam sie niepodania nowinki o PGA.  Ale widac jest tu pewna grupa, ktora zawsze wie lepiej. Kto jest kretaczem?  Nie musze mowic.

A widze, ze sam "wtyki" masz niezle na "zaprzyjaznionym" forum. ;) Proponuje ten screen jeszcze wrzucic do Atariki - na pamiatke, ze masz "haka" na mnie (bo dawno nic nie bylo). ;)


dely napisał/a:

Tak, tytułuję się MegaBossem do tej pory, co w tym złego.

Tak jakby swiadczy o wrodzonej skromnosci...

dely napisał/a:

Nie załatwiam za to greetzów w demie (nie swoim) za donosy.

Czlowieku, jakie "donosy" skoro oba fora sa publiczne!!  Nie zacietrzewiaj sie tak, bo Kaz predzej czy pozniej by to zobaczyl.  Zadnej "tajemnicy" nie wyjawilem.  Mialem za to beke, z calej sytuacji, stad te "winka" i nie tylko.

A brak gretzow czy fucki dla mnie? Mi to teraz obojetne. :D


dely napisał/a:

O fsckera chodzi? Wszyscy wiedzą o co chodziło, dalej będziesz to drążyć?

Krycie nieladnie postepujacych kolegow jest "be" i tyle - szczegolnie jak sie jest "kierownikiem zamieszania". :(
Dalej drazyc nie zamierzam, to przeciez tylko jedna z paru spraw, ktorych nie bede juz wywlekal bo i tak to nic nie da.

dely napisał/a:

Z mojej strony dalsza dyskusja jest bezcelowa.

Z ludzmi, ktorzy zawsze wiedza wszystko lepiej i nie wierza nikomu oprocz zaufanych kolegow nigdy sie nie dogadam.... wiec z mojej strony tez EOT.

154

Odp: Quo Vadis scena?

oba fora sa publiczne - ta, "Jeżeli nie masz loginu - poproś o członkostwo." - bardzo publiczne ;)
chyba jednak tamto jest bardziej elitarne ;)

The UNIX Guru`s view of Sex:
unzip; strip; touch; finger; mount; fsck; more; yes; umount; sleep

155

Odp: Quo Vadis scena?

Dracon wrote: "...bo Kaz predzej czy pozniej by to zobaczyl"


Przypomniała mi się sławetna scena z "Zywotu Briana"...."Podążajmy za świętą tykwą"... :) :) (btw. Dr.Acon to nie wtyk do Ciebie, żeby nie było)

gep/lamers^dial

156

Odp: Quo Vadis scena?

Panowie, może w końcu zamknąć ten temat? Jesteśmy już dużymi chłopcami, po co bawić się w przepychanki rodem z piaskownicy? Są emaile i inne formy prywatnych kontaktów, tam można załatwiać wzajemne żale i wyjaśniać, a tego typu dyskusje publiczne przypominają przepychanki polityczne, gdzie politycy próbują się lansować przed swoimi wyborcami - pokażcie, że reprezentujecie wyższy poziom.

157

Odp: Quo Vadis scena?

Mnie jako osobę zupełnie ze sceną nie związaną zaciekawiła dyskusja o "przywłaszczaniu sceny".
W przypadku np. sceny muzycznej zalicza się do niej każdy, kto coś robi i kogo prace można gdzieś usłyszeć.
Nie potrzeba należeć do Związku Autorów i Kompozytorów Scenicznych, choć dziadkowie z ZAiKSu starają się właśnie wmówić, że "scena to my".
Jasne, to oni się zorganizowali jako pierwsi, ale nie znaczy to, że trzeba do nich należeć (lub należeć do czegokolwiek), by tworzyć i publikować.

I jeszcze luźna uwaga - scen Atari jest wiele. Za czasów świetności była głównie demoscena. Teraz stała się częścią większej, mianowicie "sceny retro", czyli hobbystycznego gromadzenia informacji, sprzętu, softu, tworzenia rozszerzeń, pisania programów itp. Czyli właściwie według działów tego forum. Jedyne czego tu brakuje to informacji o rzeczach związanych z Atari, tych "nieprzydatnych, ale ciekawych". Tę lukę wypełnia jak dla mnie AtariOnline. Nie linczujcie, ale małe i większe Atari jest retro! :)

158

Odp: Quo Vadis scena?

jellonek napisał/a:

oba fora sa publiczne - ta, "Jeżeli nie masz loginu - poproś o członkostwo." - bardzo publiczne ;)
chyba jednak tamto jest bardziej elitarne ;)

Jestes pewien, ze rozumiesz znaczenie slowa "publiczne" ?
Biblioteki tez sa publiczne, a mimo to, zeby wypozyczyc ksiazke musisz sie do nich zapisac. :P
Poza tym przeciez odpowiedni ludzie nie mieli zadnego problemu zeby zauwazyc to, co chcieli a nawet uwiecznic i pokazac to tutaj (doceniam poswiecenie i zacieklosc). ;)

I to tyle, wzajemnej niecheci nie ma sensu zwalczac, bo i tak zostanie, ale ogolnie MacGyver ma racje. :)

159

Odp: Quo Vadis scena?

Widzę, że zrobiliście z forum piaskownicę. Podpisuje się pod tym, co napisał parę postów temu TeBe. Dodam jeszcze jako osoba, która ze sceną się utożsamia(ła), że zupełenie nie rozumiem tego "wielkiego" problemu. Komuś spadł włos z głowy, że na ulotce pojawił sie wyraz "scena"? OK, lepiej by brzmiał wyraz "społeczność", ale było minęło - liczy się to, że impreza się udała, w mediach widać efekty, parę osób może to zmotywowało i tyle. Czy nie lepiej cieszyć się i planować wspólnie dalsze akcje, niż siedzieć, biadolić i opluwać się niepotrzebnie?

160

Odp: Quo Vadis scena?

mac: nie chcesz - nie czytaj... tak trudno powstrzymac sie przed kliknieciem w "czytaj nowe" czy jak to tam sie zwie?

The UNIX Guru`s view of Sex:
unzip; strip; touch; finger; mount; fsck; more; yes; umount; sleep

161

Odp: Quo Vadis scena?

Piguła/Shpoon napisał/a:

Acha i tak przy okazji  Fox pragnę poinformować, że Wasza gierka Yoomp, na targach PGA wywołała ogromne zainteresowanie wśród zwiedzających i cieszyła się ogromną rotacją ludzi. Wiele osób pytało się mnie nawet kiedy i przez kogo została napisana bo tak wspaniałej gry nie pamiętają na 8-bitowym Ataraku... to tyle koniec wazeliniarstwa...

Jako nadzorujacy graczy potwierdzam slowa Piguły. Bylem zaskoczony bo nastawilismy sie glownie na klasyke (Pac-Man, Gyrrus, Frogger, Galaxian) i te rozpoznawalne gry cieszyly sie najwieksza popularnoscia. Ale Yoomp! to byl fenomen. Ludzie siadali i... wsiakali w te gre. Patrzylem jak zaczynaja wciaz od nowa i przechodza coraz dalej nie mogac sie oderwac. Chociaz niestety w ogolnym huku prawie nie bylo slychac muzyczki w grze, ktora moim zdaniem znakomicie podnosi grywalnosc.
Yoomp! wielki jest i kropka.

162

Odp: Quo Vadis scena?

macgyver napisał/a:

Panowie, może w końcu zamknąć ten temat?

Nie. Od dluzszego czasu narastaly jakies niedopowiedzenia i szeptane przepychanki slowne miedzy AA i AOL. Czasem zdrowa klotnia oczyszcza atmosfere.

jellonek napisał/a:

kazoscena to okreslenie osob ktore sie wzajemnie liza po ... na "pewnej stronce".

Z tego co wiem na AtariArea nie ma filtru na fraze AtariOnline.pl, wiec nie badz dzeckiem i pisz normalnie.
Co do "lizania": czesc ludzi motywuje do roboty ostre "napisz se", a innych ludzi zachwyty i pochwaly za to 12 lat temu napisali kolko i krzyzyk w Basicu. I do tego moim zdaniem sprowadza sie roznica w traktowaniu "nowych" na AA i AOL. Dla kazdego cos milego.

jellonek napisał/a:

czasem mam wrazenie ze po prostu najwyrazniej maja parcie na to by "byc czescia sceny" a po prostu nie sa.
podobnie jak ja nie jestem - bo bycie na paru zlotach na krzyz, nie wystawiajac zadnych prac - scenowcem mnie nie czyni, co nie?

drac030 napisał/a:

JEDNAK wydrukowanie na plakacie, że to SCENA ZAPRASZA w sytuacji, kiedy na imprezie nie ma w zasadzie nikogo ze sceny, jest NADUŻYCIEM i to rażącym.
I piszę to jako ktoś, kto, podobnie jak jellonek, nie czuje się "scenowcem", z zupełnie ścisłego i łatwego do określenia powodu, mianowicie co prawda jestem koderem, ale nigdy w życiu nie wystawiłem nic na konkurs.

Okazuje sie ze dotad nie wiedzialem czym jest Scena Atari...
Fox dal linka do atariki:
"Nieformalna grupa ludzi skupionych wokół jakiegoś tematu, tu: komputera firmy Atari ("scena Atari"). Członkowie atarowskiej sceny, czyli scenowcy, utrzymają ze sobą kontakt (snail)mailowy, dyskutują na wspólnym forum (Atari.area) i spotykają się cyklicznie na zlotach i tam prezentują swoje osiągnięcia w konkursach."

Jesli musza byc spelnione _wszystkie_ warunki lacznie, to faktycznie ja tez nie naleze do Sceny Atari bo nigdy nie wystawilem nic w konkursie.

Ale pamietam, ze kiedy kilka lat temu (8 chyba) wrocilem do Atari, w Polsce praktycznie nie bylo kolekcjonerow, a usprawnienia sprzetowe mozna bylo policzyc na palcach jednej reki.

Tymczasem dzisiaj na kompotach prace sa glownie "zartobliwe" (Powrooza nie licze) o dosc niewysokiej jakosci w porownaniu do lat 90-tych. Za to teraz w pol roku powstaje wiecej nowych ukladow elektronicznych niz kiedys w 5 lat. Coraz wiecej ludzi kolekcjonuje soft i sprzet. Zaczynaja byc wydawane gry....
Moze sie okazac ze niedlugo na zlotach pojawia sie nowe kategorie kompo (np. na modyfikacje sprzetowa, na najbardziej rare eksponat w kolekcji itp.) bo dem juz nikt pisal nie bedzie.

Dlatego ja od dawna myslalem ze okreslenie Scena sprowadza sie do pierwszego zdania z Atariki:
"Nieformalna grupa ludzi skupionych wokół jakiegoś tematu, tu: komputera firmy Atari ("scena Atari")."
i uzywalem tego okreslenia zamiennie z "Spolecznosc Atari".

A to co jellonek czy drac030 nazywacie Scena to niestety powoli wymierajaca Demoscena z podzialem na grupy itp. itd.

Ja tego nie oceniam, po prostu widze zmiany, jakas samoistna emolucje. Moze wynikajaca ze starzenia sie spolecznosci Atari (podstarzali "zbieracze cartridgy" hehe)? Byl ostatnio osobny watek Powrooza chyba na podobny temat. [EDITED] Nie zauwazylem ze to wlasnie ten watek ;) [/EDITED]

A konkretnie co do ulotek: to faktycznie byl popelniony w pospiechu NIETAKT. Lepiej bylo napisac "milosnicy Atari", albo cos w podobie. Ale naprawde nie robcie z tego problemu. "RAZACE naduzycie"? Bez przesady. Nikt nie ma monopolu na Scene bo to "NIEFORMALNA grupa ludzi...". I tak ma zostac.
A i tak nikt nie patrzyl na te ulotki i slowka, tylko na gry :D

Ostatnio edytowany przez nosty (2009-10-24 21:39:45)

163

Odp: Quo Vadis scena?

Święta racyja. Ja na ten przykład w życiu nic nie wystawię w konkursie bo nie... jestem programistą i mam na ten temat tyle do powiedzenia co  o istnieniu wody na księżycu. I w sumie mam to w 4 literach czy mnie ktoś do jakiejś sceny zaliczy czy nie. Do hasła ATARI podchodzę z wyjątkowym szacunkiem a skupiam się tylko na odzyskiwaniu i przechowywaniu caego tego zamieszania. W życiu nie będę miał problemu z faktem czy mnie ktoś do jakiejś sceny zaliczy czy nie, ponieważ liczy się moja wewnętrzna motywacja i potrzeba, która jest ponad tymi wszystkimi zamieszaniami. Nie będę się tu bawił w proroka, ale za 30-40 lat cały ten temat umrze śmiercią naturalną. Po prostu nie wierzę (a chciałbym bardzo), że któreś z dorastających pokoleń przejmie po nas schedę. Pytanie więc czy warto obrzucać się wzajemnie błotem? Inna sprawa, że ja mojego młodego potomka będę edukował w klimtach wiadomoych, ale czy on będzie tym w jakiolwiek sposób zainteresowany? Tego nie wiem. I taka mała dygresja na koniec. Z jednej strony cała ta scena i pod-scena jawi się na szeroko otwartą na wszelkie nowe osoby z zewnątrz, które jakimś tam trafem wpadły w sidła retro. Ja jednak widzę, że jest to bardzo hermetyczne środowisko. Może jestem w błędzie, ale takie są moje odczucia (bez personalnych wycieczek).

Gdyby we wszechświecie nie istniały obce cywilizacje to znaczy, że na ziemi istniałaby tylko biała rasa - M.M. Kucharski

164

Odp: Quo Vadis scena?

hmmm... skoro zostałem już na wiele sposobów wywołany to:

dely napisał/a:

Niestety jakoś, ktoś sobie przywłaszczył "scenę" i w jej imieniu występuje. Tak w każdym razie było napisane na ulotce z PGA, że "scena Atari zaprasza na swoje stoisko...". To wg mnie są jakieś kpiny.

He, he ... nie no rozbawiłeś mnie :):):)
Wiesz te papiery które wyciągnąłeś z teczki maja jeden feler ? nie ma na nich podpisu lojalki Kaza ! :D :D

To jest typowe zachowanie osoby, która ma małe doświadczenie w organizowaniu. Wiadomo, że takie ulotki i inne rzeczy powstają w dużym pośpiechu i potem często nie udają się lub mają błędy. W tym konkretnym wypadku ulotkę już ja miałem robić i drukować na godziny przed wyjazdem na PGA, jednak NA CAŁE SZCZĘŚCIE pojawił się 5eba, który to zrobił pomimo pracy do późnych godzin wieczornych. Ja tu mogę powiedzieć tylko tyle że SUUUUPER się stało że jednak zdążył to zrobić do naszego wyjazdu.

Ta ulotka jak wszystkie robione na dzień przed imprezką, ma błędy, oczywiście zauważony został ten który jest "przydatny" do szafki z aktami (  :D  ), a nie inny...

Jak ktoś siedzi z założonymi rękami, jak nie musi wziąć urlopu, aby coś zrobić to potem plecie takie rzeczy i wszyscy wiedzą z kim mają do czynienia...

Prawda jest taka, że należy wziąć się do SOLIDNEJ roboty, a nie do bredzenia. Jak ktoś uważa, że coś było nie tak (a my tak uważamy ? jako organizatorzy) to do roboty: zaprojektować ulotkę, wydrukować w dużej ilości, potem marudzić że była nie taka... ale jak się samemu coś zrobi to zwykle jakoś już nie ma się ochoty na bredzenie...

> Poza tym zdziwili się z pewnością, że o scenie na "stoisku" z grami i plakatami (bardzo fajnymi - na marginesie) opowiada, nie urażając jego oratorskich zdolności, Tedec, którego raczej z tej strony nie znamy.

Ja (jeśli dobrze pamiętam) to nic o scenie nie mówiłem (poruszałem zagadnienia sceny jedynie od strony sprzętu, jego ograniczeń itp.), w końcu od tematyki scenowej był kto inny.
Równocześnie pragnę zaznaczyć, że ze sceną Atari i Commodore miałem styczność już na początku lat 90. A to że nic o tym nie wiesz o niczym nie świadczy.
Natomiast z mojej strony w tej dyskusji zupełnie się odcinam od ustalania kto (czyli np. ja) jest bardziej scenowy lub mniej. Jak chcecie wystawiajcie sobie certyfikaty...

> Tedec, którego raczej z tej strony nie znamy.

Mam wrażenie że nie znacie mnie i raczej nie chcecie. Nie znacie tez żadnej strony ;):):)

Mieli to w nosie
Co do wypowiedzi Alexa i Tebe to ze swoich obserwacji zapewniam, że zawartość ulotki na takiej gigantycznej imprezce giercowej mało kogo interesowała (podobnie jak inne elementy które przygotowaliśmy ? jednak musiały one być) co wspominał też Nosty. Sama demoscena chyba nic nikomu nie mówiła, nikt o nią nie pytał (prędzej pytali o Commodore czy ZX), a my (obecni) też o scenie nie wspominaliśmy (przecież to imprezka dla graczy, a prelekcja o demoscenie była tylko takim pojedynczym felietonem w "piśmie" traktującym o czymś innym).
Na ulotce było dobrze widoczne logo AO czyli było wiadomo kto faktycznie zaprasza (jeżeli już ktoś by w to wnikał, ale nie było takich osób które by pytały: a kto to robi ?? (kto to śmie robić), kto tu za bzdury o scenie na wypisywał na tej ulotce ?).


Scena:

Zadziwiają mnie te cytaty definicji demosceny, aby ukrócić danych ludzi.
Tu jest podstawowy błąd logiczny: to że coś się zgadza z definicją (w sensie logicznym) to nie znaczy że już wszystko inne nie jest sceną. Podawanie definicji z Atariki jest też intelektualną łatwizną: odfajkuję kolejne punkty to mam racje itp.

Pragnę zwrócić uwagę tym WIELKIM scenowcom, że kiedyś była taka instytucja jak swaper. Czy wy uważacie że swaper gdy się nazwie częścią sceny to jest nadużycie ??
W mojej ocenie swaper jest potrzebny i wypełnia istotną rolę na scenie, czyli jest częścią sceny (wg prostej zasady każdy wszędzie ma swoją rolę i miejsce).
Dzisiaj rola swaperów ogranicza się do netu (zarówno komunikacja jak udostępnianie softu do ściągnięcia). Dlatego do dzisiaj taka netowa wersja swaperów pozostała i IMHO są to swaperzy i należą do sceny.
Jeżeli posadzić by dwóch muzyków i programistów aby zaczęli coś wykładać, udzielać wywiadów czy rozkładać owe pudełka Atari to mogłoby to nie wyjść lub odmówiliby. Mi ostatnio ktoś z przymrużeniem oka powiedział że powinienem być rzecznikiem prasowym... jednak bardziej serio to koder do tej roli pewnie nie będzie się nadawał. Dlatego potrzebni i scenie są ludzie od komunikacji z prasą na PGA lub gadaniu (niekoniecznie o scenie).

Albo inny przykład: ktoś od lat organizuje party scenowe i co jest ze sceny czy nie ? Wywołam tu Ryśka (nie wiem jak jest faktycznie) ale załóżmy, że poza organizowaniem partów nie ma nic wspólnego ze sceną (zgodnie z przytoczoną definicją). Czy warto taką osobę (teraz już piszę ogólnie bez Ryśka ;) ) wyłuskać i odsunąć na zasadzie: on jest nie nasz... on jest jedynie miłośnikiem...


Jeżeli ktoś chce tu powiedzieć, że tacy ludzie (jak swaperzy i organizatorzy) są niepotrzebni albo nie są sceną, to w mojej ocenie nie rozumieją pojęcia społeczności, a co dopiero sceny...
Można też wtedy tu rzucić kilka haseł z wikipedii np. szowinizm i inne.

> Jest jedna osoba, która potrafi się dogadać ze mną wcześniej podskakując na forum i tocząc ze mną liczne boje - jest to Tedec,

Ja nie chciałem "podskakiwać", oceniałem Ciebie (nie znając Ciebie) po naszych wspólnych znajomych. Myślałem że normalnie rozmawiam. Jednak przekonałem się że mam do czynienia z zupełnie kimś innym i teraz traktuję Ciebie (i innych na tym forum) tak jak trzeba w takich sytuacjach (co nie prowadzi do konfliktów). Wcześniejszy błąd z mojej strony spowodował jakąś bzdurną awanturę.

Jednak jeśli już tu poruszasz ten wątek to nie mam wątpliwości, że przez przypadek (z mojego punktu widzenia) zostałem potraktowany jako ktoś kto się chce wcisnąć na siłę w szczelną i zamkniętą kumoterię. Nie mam za złe że scena jest hermetyczna bo to jest jej cecha nie tylko tutaj. Jednak jest jeszcze zdrowy rozsądek...

> Jest jedna osoba, która potrafi się dogadać ze mną

Ja nie wiem czy można powiedzieć że ja potrafię się dogadać, skoro my ze sobą nie rozmawiamy... gdy ostatnio (kilka lat temu) pisałem do Ciebie to mi odbijało e-maile, od tamtej pory nawet nie próbowałem (i dobrze mi z tym). Natomiast w tym samym czasie rozmawiałem i spotykałem się z wieloma atarowcami i tu można o naszych kontaktach wiele powiedzieć.

> który może poświadczyć, że nie jestem taki straszny, na jakiego wyglądam.

To zależy...
wielu ludzi ma dwie osobowości: netową i tą znaną np. z party ? pytanie o której mówimy ? ;):)
To pytanie retoryczne.


Hororus:
>Nie będę się tu bawił w proroka, ale za 30-40 lat cały ten temat umrze śmiercią naturalną.

Nie umrze, historia ma to do siebie, że zawsze ma swoich żelaznych miłośników (choć nielicznych).

> Inna sprawa, że ja mojego młodego potomka będę edukował w klimtach wiadomoych, ale czy on będzie tym w jakiolwiek sposób zainteresowany?

Tu właśnie można zakładać duże prawdopodobieństwo, że nie będzie. Dzieciaki po prostu sobie same idą swoją drogą, jak będzie chciał będzie zainteresowany Atari, jak nie będzie to go do tego nie zmusimy (choć jak świat długi i szeroki rodzice bardzo chcą swoim dzieciom wtłoczyć np. studia medyczne, prawnicze itp. dla mnie tacy rodzice to przypadki kliniczne ;)

800XL  XC12  LDW 2000  Portfolio  1040 ST, STE  Falcon 030 (Deskpro)  Jaguar
... oraz inne grzyby i Amigi :-P

165

Odp: Quo Vadis scena?

nosty napisał/a:

A konkretnie co do ulotek: to faktycznie byl popelniony w pospiechu NIETAKT. Lepiej bylo napisac "milosnicy Atari", albo cos w podobie.

No, tylko ten nietakt, może i przypadkiem, wpisuje się w ogólną poetykę działalności atarionline.pl, gdzie wyraz "scena", z tego co mi się rzuciło kiedyś w oczy, własnie tak jest rozumiany (tzn. jako miłośnicy z przyległościami). To jednak nie jest samo w sobie dowodem, iż taka definicja jest prawidłowa albo do przyjęcia.

Nasuwa mi się tu analogia z teatrem: jest tam podział na tych, co coś mają do pokazania (aktorów) oraz tych, co to oglądają i oceniają (widzów). U nas jest to samo, mamy "wystawców prac na konkursach" (= scenę) oraz tych, co te prace oglądają i oceniają (= widownię). Czy gdyby stowarzyszenie widzów chodzących do np. Teatru Polskiego wydrukowało zaproszenia na swoją imprezę podpisując się "Aktorzy Teatru Polskiego", to nie odczułbyś tego jako rażącego, a przynajmniej groteskowego, nadużycia terminu "aktorzy"?

KMK
? HEX$(6670358)

166

Odp: Quo Vadis scena?

lotharek napisał/a:

- w pelni kompatybilny z ATARI OS

Namów koderów, żeby się nauczyli korzystać z tego, co jest w ROM-ie, to każdy "custom OS" będzie "kompatybilny".

KMK
? HEX$(6670358)

167

Odp: Quo Vadis scena?

@ do wszystkich

rozumiem, że źle sprecyzowałem pytanie wątku (powinno być demoscena) -
pierwsze posty były w miarę odpowiedzią na zadane pytanie, to od dłuższego czasu cała dyskusja sprowadza się
do prania brudów, wyciągania kwitów, łapania za słówka i lizania fallusów ( he, kiedy nikt na to nie zasłużył :) )

teraz zachowam się egocentrycznie --- co mnie to obchodzi ?
nie interesuje mnie flame  pomiędzy Dely i Kazem , nie interesuje mnie kto co pije i z kim na party, nie interesuje mnie  definicja "sceny" --- bo i tak każdy zrozumie ją inaczej.
fakt, ludzie związani ze sceną (demosceną) z lat 90 mogą się mieć odczucie "profanacji" znaczenia " sceny " kiedy używają tego ludzie powiązani z AOL -- ( a którzy dla demosceny nie zrobili nic w "złotych" czasach Atari ) -- ale to jest Wasz problem nie mój.

poza tym Panowie mamy końcówkę 2009r -- i jedno demo na koncie Atari ...
choć po wigorze tutejszych wypowiedzi  można dojść do wniosku że "scena(demoscena)" rozkwita

ludzie, naprawdę szkoda nerwów , lepiej sobie zadajcie pytanie - co jeszcze zrobicie dla Atari ? (( bo przecież o przedłużanie żywotności atarynki chodzi? - co śmieszne? to chyba cele obu portali? hę. ))

jeśli macie dalej sobie skakać do gardła ,  to naprawdę po co to dalej ciągnąć? 
bo "kolesiostwo"  i "cyrk" to ja mogę sobie pooglądać w wiadomościach ze świata polityki

proponuje, po oglądajcie sobie 3 pierwsze demka z Alternative Party 2009 ( wszystkie trzy na maszyny retro )
  i pomyślcie czemu? przy tytułach demek nigdzie nie widnieje Atari Xl/Xe ..

168

Odp: Quo Vadis scena?

drac030 napisał/a:

Czy gdyby stowarzyszenie widzów chodzących do np. Teatru Polskiego wydrukowało zaproszenia na swoją imprezę podpisując się "Aktorzy Teatru Polskiego", to nie odczułbyś tego jako rażącego, a przynajmniej groteskowego, nadużycia terminu "aktorzy"?

Niby racja, tylko powiedz który widz chodzący do teatru interesuje się tym "jak funkcjonuje teatr" od środka, spotyka się z aktorami, trzyma w domu "rekwizyty teatralne" :)

Ale nie to chciałem pisać.
Mój kolega, który zna nazwę Atari, tylko z aktualnie wydawanych gier na PC, no i może wie że ja mam jakiś "archaiczny komputer" :) spotkał mnie ostatnio i pytał czy wiem że na targach było stoisko retro Atari i ogólnie pomysł z kosmosu (w pozytywnym znaczeniu) i Odlot (przez duże "O"). Tak mi się wydaje, że chyba to było głównym celem organizatorów (WIELKIE BRAWA !!).
Nie mam nic wspólnego ze "sceną" i nawet nie zaryzykował bym teraz takiego stwierdzenia dla żartu, ale patrząc z boku przypomina mi to trochę kłótnię o to czy nazwa "4-fenylo-1.3-dimetylo-propionyloksyazacykloheptan" powinna zostać użyta na ostatniej konferencji chemicznej czy nie (przykład akurat taki, bo takie mam wykształcenie :) ) 99,9% osób i tak nic z tego nie kuma, a dyskusja potrzebna jest zaledwie kilku, które muszą sobie coś wyjaśnić. Przykre.

Ostatnio edytowany przez artik-wroc (2009-10-26 12:31:42)

Było miło :) Do widzenia.

169

Odp: Quo Vadis scena?

bida z nedza, ale sie zmarszczylem, zaczynam wierzyc ze scena istanieje ... zrobilo sie jak kiedys na amidze.

pga bylo sukcesem, z tego co czytalem to rozne srodowiska zazdroscily ze atarowcy umieja sie tak zorganizowac i nikt sie nie smial, poza tym kaz mial prawo napisac scena atari bo z tego co pamietam to w glucholazach byl wspolautorem jednej z prac (pomijam innych z organizatorow i przepraszam za to bo niestety jakos nie sledzilem tego az tak dokladnie).. ta definicja sceny przytoczona wczesniej tez jest bardzo niefortunna, wiem, ze mozna to wyedytowac ale moze niech zrobi to ktos kto sie identyfikuje.

robcie scene bo narazie to robicie sceny

pov mowi o jednym demku na atari z 2009 (nie wiem jakie to) ale tylko ci ludzie w takim razie sa z demosceny cala reszta buzia w kubel.

http://atari.pl/hsc/ad.php?i=1.

170

Odp: Quo Vadis scena?

artik-wroc napisał/a:

Niby racja, tylko powiedz który widz chodzący do teatru interesuje się tym "jak funkcjonuje teatr" od środka, spotyka się z aktorami, trzyma w domu "rekwizyty teatralne" :)

To jest po prostu miłośnik teatru. W przypadku Atari - per analogiam :)

800 XE + CA 2001; Portfolio; 1040 STfm; Lynx II
Psion Organiser II XP, LZ64; Series 3a, 3c, 5mx; Siena; Workabout; HP 95LX, 200LX, 620LX; Amiga 1200; Amstrad NC100, NC200; Game Boy Color
http://palmtop.cosi.com.pl -- nie tylko o Atari Portfolio

171

Odp: Quo Vadis scena?

Cosi napisał/a:
artik-wroc napisał/a:

Niby racja, tylko powiedz który widz chodzący do teatru interesuje się tym "jak funkcjonuje teatr" od środka, spotyka się z aktorami, trzyma w domu "rekwizyty teatralne" :)

To jest po prostu miłośnik teatru. W przypadku Atari - per analogiam :)

No i myślisz, że ten miłośnik teatru nie obraziłby się gdyby nazwano go widzem ? :) Pewnie zaraz założyłby podobny wątek na forum dotyczącym teatru :) (Sorki, nie mogłem się powstrzymać)

Było miło :) Do widzenia.

172

Odp: Quo Vadis scena?

artik-wroc napisał/a:

No i myślisz, że ten miłośnik teatru nie obraziłby się gdyby nazwano go widzem ? :)

Co miłosnik teatru zrobi, kiedy się go nazwie widzem, to jego sprawa, poza tym widzem, między innymi, jest. Rzecz w tym, żeby go nie nazywać aktorem, bo nim nie jest, choćby nie wiem jak dobrze wiedział, jak funkcjonuje kurtyna.

KMK
? HEX$(6670358)

173

Odp: Quo Vadis scena?

Artik-wroc:
Zgadzam się w 100%. Widz to po prostu zwykły odbiorca, konsument. Podobnie jak rzesze anonimowych użytkowników pecetów, iksboksów czy innego barachła, ograniczające kontakt ze sprzętem do czystego użytkowania. W takich środowiskach jak AA czy AOL nie widać widzów - oni są tą masą niezarejestrowanych "oglądaczy", których nikt z nas nigdy nie pozna. Za to prawie każdy zarejestrowany użytkownik wnosi zazwyczaj coś do tego środowiska: czy to poprzez kodowanie, tworzenie grafiki, muzyki, pisanie artków, wymienianie uwag na tematy kolekcjonerskie czy chociażby przez zwykłe wylewanie "co mu w duszy gra" w komentarzach. Dzięki temu całość ciągle się kręci.
Howgh ;)

Ostatnio edytowany przez Cosi (2009-10-26 13:05:58)

800 XE + CA 2001; Portfolio; 1040 STfm; Lynx II
Psion Organiser II XP, LZ64; Series 3a, 3c, 5mx; Siena; Workabout; HP 95LX, 200LX, 620LX; Amiga 1200; Amstrad NC100, NC200; Game Boy Color
http://palmtop.cosi.com.pl -- nie tylko o Atari Portfolio

174

Odp: Quo Vadis scena?

Teoretykom i historykom sceny maloatarowskiej polecam tworcze wyzycie sie w tym projekcie (tom II wciaz w przygotowaniu!). :>

Ostatnio edytowany przez Dracon (2009-10-26 14:55:09)

175

Odp: Quo Vadis scena?

Dracon napisał/a:
gepard napisał/a:

lubię jak jest tak szorstko, w przeciwieństwie do pewnego portalu gdzie cały czas odbywa się "wzajemne lizanie po penisach"

jellonek napisał/a:

kazoscena to okreslenie osob ktore sie wzajemnie liza po ... na "pewnej stronce".

Panowie, dajcie sobie spokoj z ta pseudogejowska  retoryka, budzi we mnie obrzydzenie... :P   Wazeliniarstwo czai sie wszedzie, nie mozna tak jednostronnie podchodzic do tematu.  I nie badzcie tacy swieci, swietsi od papieza  (obecnego czy poprzedniego). :>

Pozwolę sobie zabrać głos w tej sprawie, bo mnie poniekąd lekko dotyczy. Nie będę pisał o scenie, jako że nic dla sceny nie zrobiłem, nie robię i najprawdopodobniej nie zrobię. Napiszę sobie od tak, ogólnie na temat obu witryn oraz ich kierowników, gdyż miałem z nimi do czynienia, jakkolwiek tylko via internet. Otóż swojego czasu miałem bardzo ostrą polemikę z Kazem na forum AtariArea (AA) dotyczącą C64 kontra ATARI. Po tym ozdrowieńczym zdarzeniu otrzymałem od Kaza propozycję napisania na Atarionline (AO) kilku słów na temat sceny (jako lamer oczywiście). Zrobiłem to bez wahania ponieważ pomimo naszego skakania sobie do gardeł, uważałem, iż zawsze warto wymieniać poglądy. Po tym objawieniu twórczym próbowałem zabierać głos na stronie AO i.....bardzo szybko mi przeszło, tak sprawnie zostałem zaszczuty. To co napisał gepard i jellonek na temat ciągłego lizania się po narządach układu rozrodczego i pokarmowego przez zwolenników AO, jest bardzo trafnym, aczkolwiek delikatnym określeniem. To co tam powstało to czystej wody sekta scjentologiczna, (nazwa copyright by gepard zresztą, jeżeli mnie pamięć nie myli). Obowiązuje tam jedynie słuszna linia wyznaczana przez głównego kapłana w osobie Kaza i biada każdemu kto się z nią ośmieli nie zgadzać. Jeżeli już znajdzie się taki desperat i odważy się mieć inne zdanie to zostaje natychmiast zgnojony? i to jak zgnojony. BŁYSKAWICZNIE z łańcuchów zrywa się cała zgraja Kazowych przydupasów, którzy takiego biedaka rozszarpują na strzępy. I wiecie co jest najgorsze ? To, że oni robią to sami z siebie, bez rozkazu swojego guru, tak dobrze już zostali wytresowani w jednotorowym myśleniu.
Natomiast jak to wygląda na AA ? Opowiem również na własnym, wymownym przykładzie. Otóż pewnego pięknego dnia Ryszard M. (pozdrawiam przy okazji) rozkręcił wątek, pech chciał, że akurat polityczny (bardzo fajny zresztą). Każdy rozsądny człowiek wie, iż nic nie dzieli bardziej od polityki, nawet w kręgach rodzinnych. Tak się złożyło, że w tym wątku staliśmy z Delym na tak skrajnych pozycjach, że iskry szły aż pod niebiosa. I co ? Ano nic, jakoś nikt ze znajomych kierownika na forum (których ma na pewno wielokrotnie więcej niż ja) nie próbował mnie pałować. Sam Dely jako admin również nie stosował żadnych chamskich zagrywek, co zdarzało się Kazowi na AO np. w dyskusji z Candle (jeżeli mnie pamięć nie myli) wyciął swoje obraźliwe i chamskie posty, oczywiście zostawiając same odpowiedzi Candle, co powodowało, że Candle wyszedł na gbura. Tak więc jak słyszę te pieprzenie w bambus o tym, że jakoby AO jest takie szlachetne i otwarte a AA niby hermetycznie zamknięte i chamskie to dostaję drgawek ze śmiechu. Nie znam osobiście nikogo z AA i pomimo tego NIGDY nie odczułem żadnej hermetyczności czy ?kolesiostwa?. Natomiast to co pisali ludzie z innych stron "8 bitowej barykady" na temat stopnia przyjazności i obiektywizmu AO, jeży włos na klacie. Poza tym, spróbujcie sobie wyobrazić taką sytuację - piszecie na obu forach coś oczywistego i nieprzyjemnego zarazem np. że C64 przelewa więcej sprajtów przez ekran niż małe Atari. Na AA trzeźwo myślący ludzie przyznają ci rację (pomimo że maniacy Atari), podczas gdy lunatycy na AO będą ci udowadniać do usranej śmierci (twojej lub ich), że wręcz przeciwnie, używając wszelkich błazeńskich i niedorzecznych argumentów znanych ludzkości. Oto jest właśnie główna różnica pomiędzy tymi portalami. ROZSĄDEK kontra BEZMYŚLNY FANATYZM i dlatego gdy słyszę o jakiś konkursach ze śmiesznymi rysuneczkami, mających zbliżyć obu kierowników, to natychmiast zapala mi się czerwona lampka. Niech lepiej Dely trzyma się jak najdalej od Kaza, bo niestety historia uczy, że fanatyzm jest bardziej zaraźliwy od zdrowego rozsądku.

Dziękuję za wspólnie spędzone chwile... Na szczęście, póki co odejście z forum uważam za niemożliwe do realizacji. Jeszcze długo tak będzie... Witam.