Bo to tak jak z nauką na lekcjach (i w podręcznikach do) historii o wielkich bitwach. Szło sobie rycerstwo do bitwy. A co jedli, pili, kto im to przygotowywał, skąd brał składniki (bo może rycerz miał w torbie przy siodle zapas suszonego mięsa i sucharów, ile czasu polował na to w lesie i wypiekał), co jadły i piły konie? W ilu tematach o bitwach była mowa o idących z/za wojskiem taborami z zaopatrzeniem?
To tylko taka wstawka o tym, że mamy w większości braki w wiedzy, że to wszystko w życiu nie jest takie proste jak się wydaje bez analizy.
I coraz częściej jest tak, że maszyna zastępująca 6 robotników musi być obsługiwana przez _minimum_ 7 specjalistów. ;)