@laborant: ryzyko jest zawsze ale nie jest ono olbrzymie. Przedstawiona hipotetyczna sytuacja, że frank wzrośnie do 6 zł a jednocześnie oprocentowanie wzrośnie, można podsumować tak: przypuścmy że odpadną Ci dłonie, wyrosną kopyta a 2+2 nagle będzie równało się 8. Oprocentowania nie bierze się z sufitu i jak waluta rośnie w siłę, to oprocentowanie spada, a jak słabnie - rośnie. Oprocentowanie zależy od siły inwestycyjnej waluty. To nie jest liczba z kalendarza. De facto ryzyko nie jest podwójne a wzajemnie uzupełniające się - rośnie jedno, spada drugie.
Edit: Ryzyko kursowe zacznie być znaczne, gdy przekroczę mniej więcej 60-65% spłaconego kredytu. Wtedy rozważę ew. przewalutowanie.
@xxl: nie, straciłem. Tak jak wszyscy inni straciłem w stosunku tego co miałem wcześniej. Ale cały czas zyskuję - podobnie jak i wszyscy inni z kredytem we frankach - w stosunku do tych, co mają kredyt w złotówkach. Po prostu zyskuję mniej. Strata polega na zmniejszeniu zysku. Jeśli twierdzisz, że ludzie stracili na kredycie we frankach to się mylisz. Nikt nie stracił. Poza tymi którzy bezmyślnie wpadli w panikę przy tym lub poprzednim skoku (4 lata temu) i przewalutowali kredyt. Oni stracili i nadal tracą.
Edit: problem wzrostu raty na skutek skoku kursu dotyczy tak naprawdę tych, którzy mają kredyt w domowym budżecie na styk i te 400 zł robi poważną różnicę. Ale oni na kredyt w złotówkach nie mogliby sobie pozwolić, bo on jest nadal znacznie droższy. Oni tak naprawdę zagrali na loterii bo nigdy ich nie było stać na kredyt. Polecam czytać mniej gazet a więcej samodzielnie myśleć.